Szturm na siedzibę amerykańskiego parlamentu zwycięzca listopadowych wyborów prezydenckich nazwał „jednym z najbardziej mrocznych dni w historii USA”. Mówił o „bezprecedensowym ataku” na amerykańską demokrację oraz praworządność.
„To nie był protest, to był chaos. To nie byli protestujący, nie nazywajcie ich tak, to był rozhukany motłoch, powstańcy, krajowi terroryści” – ocenił Biden.
Jego zdaniem rozwój sytuacji w takim kierunku „można było zauważyć”. Odpowiedzialność za to ponosi w ocenie prezydenta elekta Trump, który „przez ostatnie cztery lata wyraźnie lekceważył naszą demokrację, konstytucję oraz praworządność we wszystkim, co robił”. Demokrata krytykował słowa prezydenta o mediach oraz zarzucał mu próby podporządkowania sobie wymiaru sprawiedliwości.
Oskarżył gospodarza Białego Domu o „podżeganie tłumu do ataku na Kongres”.
Biden wyraził też przekonanie, że gdyby Kapitol atakowali demonstrujący z ruchu Black Lives Matter, to zostaliby potraktowani ostrzej przez służby bezpieczeństwa. (PAP)
mobr/ akl/