Czas – ukryty i niedoceniany problem nowoczesnych technologii

Waldemar Sielski
4 min

W jednej z dużych i ważnych korporacji wykryto niedawno, że w systemie komputerowym czas cofnął się o dwadzieścia lat – gdzieś do roku dwutysięcznego. Po skontaktowaniu się z serwisem, informatycy dowiedzieli się, że padli ofiarą tzw. błędu GPS WNRO (GPS Week Number Roll Over).

Okazało się, że dbając o dokładność nanosekundową łatwo pomylić się dziś o znacznie grubsze miana godzin i lat. Standard GPS od samego początku używa 10-bitowego binarnego licznika służącego do reprezentowania GPS Week Number (numeru tygodnia). Z tego powodu co 19,7 roku (co odpowiada 1024 tygodniom – 210) licznik się resetuje i ustawia z powrotem na zero. Pierwszy raz zdarzyło się to w roku 1999, a kolejny w 2019. Brak kontroli nad czasem, w instalacjach korzystających z czasu podawanego przez GNSS (Global Navigation Satellite System – jak np. GPS czy Galileo), powoduje takie niespodzianki. Jak widać jedna z podstawowych funkcji systemów satelitarnych – dostarczanie dokładnego i wiarygodnego czasu – działa, ale tak nie do końca. Dodatkowo, za niewielkie pieniądze można obecnie łatwo zakłócić pracę odbiorników GPS (tzw. spoofing i jamming) i wprowadzić je w błąd. Znane są już przykłady takich zdarzeń, na razie za granicą, ale nie należy wykluczyć, że podobne sytuacje mogą także zaistnieć w państwie Polan. Niepokojące jest uśpienie czujności rynku obdarzającego zaufaniem projekty oparte o GPS, podczas gdy on nadal pozostaje swoistą „piętą Achillesa” zautomatyzowanych konfiguracji. Wszystko to powoduje, że najprostsze/najtańsze rozwiązania nie zdają egzaminu – szczególnie w krytycznych infrastrukturach energetyki, administracji, telekomu czy sektora finansowego.

Powyższy przykład to tylko jeden z problemów związanych z czasem w sieciach informatycznych. W erze komputerowego handlu papierami wartościowymi, połączonych centrów danych (w różnych zakątkach świata) oraz nadchodzących gigantycznych prędkości przesyłu danych związanych z 5G, dokładny, godny zaufania i zsynchronizowany czas jest niesamowicie istotny. Jego brak eksperci porównują do „cichej dywersji”, która niezauważona, w długim okresie może doprowadzić do dużych awarii infrastruktury. Chociażby w systemach energetycznych (smart-grid), gdzie współpraca wielu urządzeń wymaga dokładnego czasu (np. do wykrywania usterek czy ich lokalizacji), zakłócenie może spowodować nie tylko błędy w rozliczeniach, ale także  problemy pracy całej sieci, a nawet w ekstremalnych przypadkach blackout. Z kolei w centrach danych będących elementem ogólnoświatowej infrastruktury, od Polski do Nowej Zelandii, destabilizacja czasu grozi nie tylko obniżeniem wydajności pracy, ale wręcz utratą danych. Brak zgodnego z kolejnością stempla czasu powoduje na początku niepozorne, mało groźne turbulencje. Gdy pozostawi się je bez korekcji, mogą doprowadzić do efektu domina uruchamiając lawinę niezgodnych z zadanymi algorytmami zleceń. Przecież takie centra mogą obsługiwać instytucje finansowe i urzędy państwowe. A to już nie tylko jest niedotrzymaniem zasad określonych w dyrektywach takich jak MIFID II. To grozi gigantycznymi stratami dla korzystających oraz właścicieli i zarządców DataCenter.

Dlatego w newralgicznych miejscach powinno się działać w pełnej świadomości ryzyka i nie wolno oszczędzać. Mam nadzieję, że także w rodzimej administracji, polskich finansach i swojskiej energetyce problem wiarygodnego czasu i jego synchronizacji jest znany i uwzględniany. Zwłaszcza biorąc pod uwagę, że od lat firmy znad Wisły odnoszą w temacie profesjonalnej synchronizacji liczne międzynarodowe sukcesy. Zauważyłem, że polskim specjalistom powierza się misję synchronizacji całych państw o czym piszą nawet różne agencje międzynarodowe (https://www.gsa.europa.eu/newsroom/news/demetra-delivers-dividends-elproma). Decydenci nie oszczędzajcie – tak aby frajda z 5G czy włączania OZE do ogólnokrajowej sieci energetycznej – nie zmieniła się kiedyś w rozczarowanie nowymi technologiami.

- Advertisement -
Udostępnij
- REKLAMA -