5 pytań do… Sebastiana Młodzińskiego, Timate

Klaudia Ciesielska
Klaudia Ciesielska - Redaktor prowadzący Brandsit
8 min

IoT szturmem wkracza do firm. Nie tylko tych zajmujących się szeroko pojętym przemysłem. Internet rzeczy sprawdza się w szeregu zastosowań, o czym w cyklu 5 pytań do… mówi Sebastian Młodziński, CEO Timate.

Internet Rzeczy wykorzystywany w biznesie kojarzy się przede wszystkim z przemysłem. Ale rozwiązania IoT to nie tylko domena wielkich zakładów przemysłowych i korporacji. Czy polskie MŚP chętnie wdrażają IoT?

Sebastian Młodziński, CEO Timate: Polskie firmy z sektora MŚP są żywo zainteresowane wdrażaniem nowinek technologicznych, także tych z obszaru Internetu Rzeczy. Przedsiębiorcy mają świadomość tego, że innowacje mogą pomóc im lepiej zarządzać organizacjami i optymalizować procesy oraz wydatki. Widzimy to na co dzień w TIMATE. Firmy zgłaszają się do nas, bo chcą wdrożyć rozwiązanie, które pozwoli im stworzyć przyjazne środowisko pracy, motywować pracowników, oceniać wykorzystanie czasu pracy.

Warto jednak wspomnieć o tym, że systemy IoT sprawdzają się wtedy, gdy korzysta z nich jak największa liczba osób. Dlaczego? Bo wdrożenie w firmie elementów Internetu Rzeczy wymaga zainstalowania odpowiedniej infrastruktury, co może się okazać nieproporcjonalnie dużym wydatkiem w przypadku małych firm. Jeśli jednak firma zatrudnia kilkadziesiąt, a najlepiej – więcej niż sto osób – w tym przypadku zadziała efekt skali i korzyści oraz oszczędności generowane przez system i jego funkcjonalności przewyższą koszty poniesione przez przedsiębiorstwo.

Jakie są bariery wdrożeń Internetu Rzeczy?

S.M.: Tych barier jest kilka. Pierwszą jest skala, o której już wspominałem. Instalacje IoT mają największy sens i przynoszą największe korzyści wtedy, gdy obejmują większą liczbę pracowników. Najlepiej kilkaset osób. Drugą barierą bywa istniejąca w firmie infrastruktura IT – a raczej jej brak. Aby wdrożyć IoT, trzeba jednak dysponować serwerem czy komputerami lub być gotowym je kupić albo wydzierżawić.

- Advertisement -

Mierzymy się też z barierą mentalną – urządzenia IoT zastępują procesy, są inteligentne, mogą poradzić sobie z zarządzaniem ludźmi i projektami szybciej niż pracownicy. Nie każdy jest w stanie zaakceptować taki fakt.

Kolejną barierą jest brak zaufania – do innowacji i do tego, że są one w stanie naprawdę skutecznie wspierać funkcjonowanie przedsiębiorstw.

Na końcu warto wspomnieć także o pozornej barierze, czyli o finansach. Wielu zarządzających nie chce wdrażać rozwiązań IoT, bo boją się kosztów, które trzeba ponieść, implementując taki system w firmie. W rzeczywistości jednak inwestycje w urządzenia Internetu Rzeczy bardzo szybko się zwracają.

Czy pandemia w odczuwalny sposób zahamowała wdrożenia IoT w biznesie?

S.M.: Tak, pandemia zahamowała wdrożenia IoT z bardzo prostego powodu. Internet Rzeczy to wciąż nowa technologia, do której firmy dopiero muszą się przekonać, którą muszą poznać i zrozumieć i której muszą zaufać. Przedsiębiorstwa wciąż podchodzą do nowinek technologicznych bardzo nieufnie. Chcą dotknąć, przetestować i zgłębić, zanim zdecydują się na wdrożenie. Czas pandemii niestety odebrał nam wszystkim możliwość bezpośredniego poznawania innowacji. Nie spotykaliśmy się podczas targów i konferencji, nie mogliśmy rozmawiać twarzą w twarz, prezentować rozwiązań i na bieżąco odpowiadać na pytania. To przełożyło się na spadek liczby implementacji.

Co ciekawe, wojna w Ukrainie wpływa z kolei na wzrost zainteresowania narzędziami IoT. Mamy coraz bardziej konkurencyjny rynek pracy, pojawiają się na nim młodzi pracownicy, którzy mają zupełnie inne wymagania i potrzeby, także w zakresie technologii. Rosną inflacja i koszty, dlatego tak ważne jest dziś wprowadzanie rozwiązań, które pomagają optymalizować procesy w firmach i zapewniają oszczędności, tworząc jednocześnie przyjazne i pożądane przez pracowników środowisko pracy.

Jak pracownicy reagują na wdrażanie TIMATE w ich firmie?

S.M.: Zdarza się, że w pierwszym momencie spotykamy się z oporem pracowników. To zrozumiałe, bo ludzie zwyczajnie nie lubią zmian i boją się tego, że nowe narzędzie będzie od nich wymagało dodatkowej pracy i zaangażowania. W przypadku TIMATE użytkownicy miewają też obawy o to, że system będzie ich śledził i notował minuta po minucie, co robią. Obawy te są jednak nieuzasadnione. Nasze rozwiązanie nie zbiera żadnych danych wrażliwych czy biometrycznych. System gromadzi jedynie informacje o ruchu i lokalizacji pracownika – z częstotliwością co minutę. Zatem pokazuje pracodawcy tylko to, ile czasu pracownik spędził w określonej strefie oraz czy się w tym czasie poruszał czy nie. Dopiero na podstawie wyznaczonych wcześniej norm dla konkretnego stanowiska można wyciągać wnioski, czy pracownik wykonywał pracę (np. jako magazynier poruszał się lub jako pracownik biurowy siedział przy komputerze), czy też nie.

Dość szybko jednak pracownicy zaczynają dostrzegać korzyści z wdrożenia systemu. Widzą, że są sprawiedliwie traktowani, bo pracodawca ma wgląd w to, ile i jak pracują, każdego dnia dostają feedback dotyczący ich pracy, a ta ocena – wystawiana automatycznie przez system – przekłada się na dodatkowe bonusy, także finansowe. System daje im też możliwość wpływania na to, jak działa cała firma. Jeśli bowiem dostają złą ocenę za pracę, która nie wynika jednak z ich zaniedbania, a np. z złej organizacji procesu, mogą od razu pokazać swojemu managerowi, co nie działa i co należy poprawić.

Dodatkowo system dba o bezpieczeństwo pracowników, co ma niebagatelne znaczenie i dla zatrudnionych, i dla kierownictwa firmy.

Wdrożenie zmiany związanej m.in. z dokładnym rejestrowaniem czasu pracy pracowników nie jest najprostszym procesem. Jakie wiąże się z tym ryzyko? Jakie korzyści warto brać pod uwagę przy podejmowaniu decyzji o wdrożeniu?

S.M.: Jednym z największych ryzyk jest niezrozumienie zmiany i korzyści, jakie ona ze sobą niesie. Przy czym warto pamiętać, że świadomość zalet z wdrożenia musi być powszechna. To oznacza, że każda zainteresowana grupa pracowników powinna dostać dokładne i ważne dla niej informacje dotyczące systemu. Począwszy od zarządu, który będzie chciał wiedzieć, czy i jak rozwiązanie pomoże firmie oszczędzać, przez kierowników, dla których ważne jest to, czy będą mieli więcej pracy i w jaki sposób nowe rozwiązanie pomoże im w codziennym zarządzaniu zespołami, aż po pracowników, którzy chcą usłyszeć, że nowe narzędzie jest proste w obsłudze, nie śledzi ich kroków i pomoże im lepiej wykonywać obowiązki i podnosić wysokość ich premii.

Natomiast dokładne monitorowanie pracy i jej czasu może przynieść przedsiębiorstwu znaczące korzyści finansowe. Wdrożenie TIMATE pozwala ograniczyć czas, którego pracownicy nie poświęcają na wykonywanie obowiązków służbowych, o 80%. A to przekłada się na konkretne kwoty. Warto pamiętać o tym, że w wielu przypadkach zbyt długie przerwy, wychodzenie z biura czy fabryki w czasie pracy lub po prostu nierobienie niczego wynika z nieodpowiedniego rozdzielenia obowiązków między pracowników. Część z nich ma aż za dużo do zrobienia, inni natomiast dostają za mało zadań w stosunku do wymiaru etatu. TIMATE pozwala przeanalizować rozkład zadań i czas poświęcony na ich realizację, dzięki czemu od razu widać, jak można zoptymalizować pracę i sprawić, że będzie bardziej efektywna. Innymi słowy – dokładne monitorowanie czasu pracy pozwala na zoptymalizowanie procesów i tym samym na bardziej efektywne działania i oszczędności.

Udostępnij
- REKLAMA -