W samym sercu konfliktu technologicznego, który nieubłaganie kształtuje geopolityczną mapę XXI wieku, Prezydent Chin Xi Jinping podkreśla znaczenie globalnej współpracy w zarządzaniu ryzykami związanymi z rozwojem sztucznej inteligencji (AI). Jego słowa padły podczas otwarcia Światowego Szczytu Konferencji Internetowej, wydarzenia będącego jednocześnie witryną innowacji i potwierdzeniem chińskich ambicji cyfrowych.
Sztuczna inteligencja – współpraca zamiast konfrontacji
Xi postuluje wspólne zabezpieczenia w cyberprzestrzeni zamiast konfrontacji, co może wydawać się zaskakujące w świetle ostatnich działań chińskich hakerów. Incydenty te, w tym udaremnienie zabezpieczeń Microsoftu przez chińskich hakerów, rzucają cień na deklaracje o bezpiecznym rozwoju AI. Czyżby był to kolejny przykład dyplomatycznego dualizmu, gdzie publiczne deklaracje nie idą w parze z działaniami w ukryciu?
Otwartość i cenzura
Dodatkową ironią jest fakt, że Xi wzywa do otwartości i sprawiedliwości w rozwoju AI, podczas gdy Chiny są znane z blokowania dostępu do większości zagranicznych serwisów informacyjnych i mediów społecznościowych. Ta blokada jest jednak chwilowo zawieszona na czas trwania konferencji, co może wydawać się gestem dobrej woli, ale w rzeczywistości tylko podkreśla nieustanną kontrolę i cenzurę, jaką Chiny wprowadzają w swojej własnej cyberprzestrzeni.
Władza nad AI
Chiny, które wykorzystują Internet i AI do ekonomicznych korzyści i celów propagandowych, ogłosiły Globalną Inicjatywę Zarządzania AI. Inicjatywa ta, chociaż brzmi obiecująco, budzi pytania o to, jak autorytarny rząd planuje zarządzać tak potężnymi narzędziami. Czy rzeczywiście można zaufać, że troszczy się o bezpieczeństwo, niezawodność, kontrolę i uczciwość technologii AI?
Te sprzeczności tworzą paradoks, w którym Chiny wydają się być równocześnie protagonistą i antagonistą w narracji o sztucznej inteligencji. Z jednej strony mamy deklaracje o globalnej współpracy, z drugiej – akty cyberprzestępczości i wewnętrzną kontrolę informacji. Co więcej, przypadki hakerskie dotykające amerykańskich urzędników, takich jak sekretarz handlu Gina Raimondo, pokazują, że słowa o współpracy mogą mieć drugie dno.
Czy można pozwolić, aby jedna z najbardziej kontrolujących rządów świata kierowała globalną dyskusją o przyszłości sztucznej inteligencji? To pytanie, które nie tylko odzwierciedla napięcia między Chinami a Zachodem, ale także uwydatnia rosnącą potrzebę międzynarodowych ram etycznych i prawnych dla AI – ram, które byłyby wystarczająco silne, aby przeciwstawić się potencjalnej hegemonii cyberprzestrzeni i zapewnić, że technologia ta służyłaby dobru wspólnemu, a nie tylko interesom wąskiej grupy.