W świecie technologii administracji publicznej rzadko zdarza się sytuacja, w której prognozy budżetowe idą w górę wbrew makroekonomicznej grawitacji. Jednak rok 2026 zapowiada się jako anomalia. Mimo globalnej presji na cięcia wydatków i wyrównywanie bilansów, rządowe działy IT – z wyłączeniem Stanów Zjednoczonych – szykują się na wzrosty budżetów. Powód jest jasny, choć ryzykowny: bezgraniczna wiara w to, że sztuczna inteligencja zmodernizuje usługi publiczne szybciej, niż zdążą się one zestarzeć. Jednak za optymistycznymi słupkami w Excelu kryje się poważne wyzwanie, na które uwagę zwracają analitycy Gartnera: ryzyko zachłyśnięcia się nowinkami kosztem technologicznych fundamentów.
Gdybyśmy mieli zdefiniować jedno słowo klucz, które otworzy portfele rządowych dyrektorów ds. informatyki (CIO) w nadchodzących kilkunastu miesiącach, byłaby to „produktywność”. To ona staje się nowym świętym graalem cyfrowej administracji, spychając nieco na boczny tor miękkie wskaźniki wizerunkowe. Ale droga do tej produktywności jest wyboista, a mapa drogowa narysowana przez Gartnera pokazuje, że decydenci stoją przed dylematem: inwestować w modną „Agencką AI”, czy łatać dziury w procesach biznesowych?
Krajobraz inwestycyjny: Wielka Czwórka i nowy gracz
Liczby płynące z analiz rynkowych są jednoznaczne. Rządy nie planują drobnych korekt, ale technologiczną ofensywę. Aż 85% dyrektorów IT w sektorze publicznym planuje zwiększyć nakłady na cyberbezpieczeństwo. To zrozumiałe – w dobie wojny hybrydowej cyfrowa tarcza jest priorytetem. Zaraz za bezpieczeństwem plasuje się jednak trio innowacji: sztuczna inteligencja (80%), generatywna sztuczna inteligencja (GenAI) (również 80%) oraz platformy chmurowe (76%).
Szczególnie interesujące jest to, jak szybko ewoluuje apetyt na AI. Jeszcze niedawno rozmawialiśmy o prostych chatbotach. Dziś 74% urzędów już wdrożyło lub planuje wdrożyć AI w ciągu roku, a w przypadku GenAI odsetek ten sięga 78%. Jednak prawdziwą nowością, która elektryzuje branżę, jest tzw. Agentic AI (Agencka Sztuczna Inteligencja).
W przeciwieństwie do znanych nam modeli, które „tylko” generują tekst czy obrazy, agenci AI mają zdolność do autonomicznego podejmowania działań i realizowania złożonych zadań w imieniu użytkownika. To obietnica urzędnika, który nigdy nie śpi. Nic dziwnego, że blisko połowa (49%) rządowych CIO deklaruje zainteresowanie tą technologią. Dla branży IT to sygnał: klient rządowy szuka rozwiązań, które nie tylko „wspierają”, ale wręcz „wyręczają”.
Głos rozsądku: Między hypem a rzemiosłem
W tym technologicznym wyścigu łatwo jednak o zadyszkę. Arthur Mickoleit, główny analityk Gartnera, w swoich prognozach wylewa kubeł zimnej wody na rozgrzane głowy entuzjastów. Choć przyznaje on, że agencka AI wyrasta na potężnego facylitatora transformacji, przestrzega przed zjawiskiem, które w branży znamy aż za dobrze – „hype cycle”.
Istnieje realne ryzyko, że szum medialny wokół autonomicznych agentów odwróci uwagę decydentów od technologii mniej medialnych, ale znacznie bardziej dojrzałych i niezbędnych. Mowa tu o klasycznym uczeniu maszynowym (Machine Learning) oraz automatyzacji procesów biznesowych (BPM).
Dla integratorów i dostawców IT płynie stąd kluczowy wniosek: rolą partnera technologicznego w nadchodzących latach nie będzie tylko dostarczenie najnowszej nowinki. Będzie nią edukacja i sprowadzanie klienta na ziemię. Wdrożenie zaawansowanego agenta AI na „brudnych” danych lub w oparciu o niezoptymalizowany, analogowy proces, to prosty przepis na kosztowną katastrofę. Innowacja w sektorze publicznym musi być ewolucją, a nie rewolucją oderwaną od fundamentów. Mickoleit słusznie zauważa, że to właśnie ta kolejna, mniej efektowna fala innowacji będzie niezbędna, by sprostać priorytetom sektora.
„Sprawdzam”: Koniec sztuki dla sztuki
Zmiana narracji w rządowym IT jest widoczna również w celach strategicznych. Skończyły się czasy, gdy cyfryzacja była celem samym w sobie. Do 2026 roku technologia ma „dowieźć” konkretne wyniki.
Ponad połowa dyrektorów (51%) jako główny cel wskazuje zwiększenie produktywności pracowników. To drastyczna zmiana optyki. Do tej pory często mówiono o „doświadczeniu obywatela” (CX) – ten cel, choć nadal ważny (37%), ustępuje miejsca palącej potrzebie wewnętrznej optymalizacji. Rządy zmagają się z brakami kadrowymi i starzejącym się personelem. Technologia ma zasypać tę dziurę.
W praktyce oznacza to, że CIO są dziś proszeni o twarde dowody na wpływ inwestycji na misję urzędu. Muszą wykazać oszczędności kosztów i realną poprawę jakości pracy. Dla dostawców oprogramowania i usług oznacza to konieczność zmiany języka korzyści – zamiast o „nowoczesności” i „innowacyjności”, trzeba mówić o roboczogodzinach, automatyzacji powtarzalnych zadań i ROI. Presja na wyniki jest wysoka, zwłaszcza że społeczeństwo i nadzorcy budżetowi mają w pamięci lata inwestycji w e-administrację i teraz oczekują dywidendy od tych nakładów.
Geopolityka wchodzi do serwerowni
Ostatnim, ale być może najważniejszym elementem układanki na rok 2026, jest suwerenność cyfrowa. Decyzje zakupowe w IT przestały być domeną wyłącznie parametrów technicznych i ceny. Do gry weszła wielka polityka.
Aż 55% rządowych dyrektorów spodziewa się zmian w sposobie interakcji z dostawcami technologii z powodu napięć geopolitycznych. Lokalizacja dostawcy staje się czynnikiem krytycznym, stawianym na równi z kosztem czy skalowalnością rozwiązania.
To doskonała wiadomość dla lokalnych i regionalnych firm technologicznych. Blisko 40% decydentów planuje ściślej współpracować z dostawcami mającymi siedzibę w ich regionie. Jest to wyraźny odwrót od bezrefleksyjnego polegania na globalnych hiperskalach. Rządy chcą identyfikować ryzyka w swoich stosach technologicznych, unikać uzależnienia od jednego dostawcy (vendor lock-in) i budować odporność na przyszłe wstrząsy.
Eksperci Gartnera podkreślają, że identyfikacja zależności i ryzyk staje się nowym standardem. Dla polskiego i europejskiego sektora IT otwiera to okno możliwości. Argument „jesteśmy stąd, podlegamy pod to samo prawo i gwarantujemy suwerenność danych” zyskuje na wadze tak samo, jak specyfikacja techniczna serwera czy funkcjonalność algorytmu.
Czego potrzebuje rynek w 2026?
Patrząc na prognozy na rok 2026, widzimy obraz sektora, który jest ambitny, ale też ostrożny. Pieniądze są na stole, ale są to pieniądze znaczone wysokimi wymaganiami.
Idealny projekt IT dla rządu w nadchodzącym czasie to taki, który łączy ogień z wodą: wykorzystuje potencjał nowoczesnej AI (w tym generatywnej i agenckiej), ale osadza go na solidnych fundamentach procesowych i bezpiecznej, najlepiej lokalnej lub zdywersyfikowanej infrastrukturze.
