Apple wraca do Chin: Cook balansuje między Waszyngtonem a Pekinem

Apple ponownie zbliża się do Chin, sygnalizując gotowość do pogłębienia współpracy mimo rosnących napięć między Pekinem a Waszyngtonem. Wizyta Tima Cooka w Pekinie pokazuje, że dla giganta z Cupertino chiński rynek pozostaje kluczowy – zarówno biznesowo, jak i strategicznie.

2 Min
Tim Cooke Apple
Tim Cooke, Apple / źródło: Apple

Tim Cook wraca do Pekinu z jasnym przekazem: Apple nie zamierza rezygnować z Chin jako strategicznego rynku i zaplecza technologicznego. Podczas spotkania z ministrem przemysłu Li Lechengiem, szef Apple zadeklarował „otwarcie nowego rozdziału” współpracy, choć nie padły konkretne kwoty inwestycji. Symboliczny gest w czasie rosnących napięć handlowych między USA a Chinami.

Dla Apple to moment delikatnej równowagi. Firma zapowiedziała, że w ciągu czterech lat zwiększy inwestycje w USA do 600 mld dolarów – częściowo w odpowiedzi na presję administracji amerykańskiej i próby ograniczenia zależności od chińskiej produkcji. Jednak Cook doskonale wie, że całkowite „odejście od Chin” to mit: Państwo Środka pozostaje największym rynkiem i kluczowym ogniwem w łańcuchu dostaw Apple, zarówno w produkcji iPhone’ów, jak i montażu komponentów zaawansowanych technologii.

Wizyta Cooka miała też wyraźny wymiar wizerunkowy. Szef Apple pojawił się w Szanghaju, spotkał się z lokalnymi twórcami gier i projektantem kultowych zabawek Labubu – sygnał, że Apple chce być postrzegane nie jako zagraniczny gigant, ale partner lokalnej kreatywnej gospodarki. Jednocześnie firma wykorzystała moment, by potwierdzić wprowadzenie eSIM na rynku chińskim – krok, który może ułatwić sprzedaż nowych modeli iPhone’ów, w tym zapowiadanego iPhone Air.

Pekin, z kolei, wysyła jasny sygnał: mimo rosnącej presji na wspieranie krajowych marek jak Huawei, wciąż potrzebuje Apple jako gwaranta technologicznej otwartości i inwestora w ekosystem czystej energii. Przypomnijmy – w marcu Apple ogłosiło fundusz o wartości 720 mln juanów na projekty OZE w Chinach.

Za kulisami trwa jednak trudna kalkulacja. Apple szuka sposobów na ominięcie amerykańskich ceł, m.in. przez dywersyfikację produkcji w Indiach i Wietnamie. Ale to Chiny wciąż oferują skalę, której nie da się łatwo zastąpić.

Dzisiejsza polityka Apple nie polega już na wyborze między USA a Chinami, lecz na maksymalnie elastycznym balansie między nimi. Tim Cook nie przywiózł do Pekinu przełomowych deklaracji, ale przypomniał jedną rzecz: Apple w Chinach to nie epizod – to długoterminowa gra, której finału nie da się przewidzieć ani w Waszyngtonie, ani w Pekinie.

Udostępnij