Firma F5 mierzy się z poważnymi konsekwencjami własnego incydentu bezpieczeństwa. W poniedziałek firma ostrzegła inwestorów, że niedawne, głębokie naruszenie jej systemów zaszkodzi popytowi i przedstawiła prognozy rocznych przychodów poniżej oczekiwań Wall Street. Rynek zareagował natychmiastowo – akcje spółki spadły o 5,8% w handlu posesyjnym.
Sednem problemu jest ujawniony na początku miesiąca incydent, w którym hakerzy uzyskali “długoterminowy, trwały dostęp” do systemów F5. Co najbardziej niepokojące, dostęp ten obejmował kod źródłowy jednej z kluczowych usług bezpieczeństwa firmy. Jak donosił Reuters, powołując się na źródła bliskie śledztwu, za atakiem mogą stać hakerzy wspierani przez Chiny.
Skala naruszenia wywołała alarm na najwyższych szczeblach. Urzędnicy w USA i Wielkiej Brytanii ostrzegli, że sieci federalne były wśród celów atakujących w następstwie włamania, wzywając do natychmiastowych działań.
Teraz F5 przyznaje, że ten kryzys wizerunkowy przełoży się na finanse. Firma oficjalnie przewiduje “krótkoterminowe zakłócenia w cyklach sprzedaży”, ponieważ jej klienci – głównie użytkownicy platformy BIG-IP – wstrzymują decyzje zakupowe, koncentrując się na ocenie ryzyka i pilnych aktualizacjach.
Liczby nie kłamią. F5 prognozuje całoroczny wzrost przychodów w przedziale zaledwie 0% do 4%, podczas gdy analitycy (wg LSEG) spodziewali się wzrostu na poziomie 4,8%. Podobnie prognoza na pierwszy kwartał (730-780 mln USD) znalazła się poniżej konsensusu rynkowego (791 mln USD).
Co ciekawe, podczas telekonferencji z inwestorami zarząd F5 stwierdził, że jeszcze nie zaobserwował realnego wpływu na popyt. Ostrożne prognozy finansowe sugerują jednak, że firma spodziewa się nadejścia fali uderzeniowej w pierwszej połowie roku. Dla dostawcy cyberbezpieczeństwa, którego reputacja jest kluczową walutą, odzyskanie zaufania klientów po własnym potknięciu będzie teraz największym wyzwaniem.

