Francuska wyszukiwarka Qwant znalazła się na kursie kolizyjnym z Microsoftem – jednak wszystko wskazuje na to, że tamtejszy regulator antymonopolowy odrzuci jej skargę. To pozornie lokalny spór, ale dobrze obrazuje, jak trudno jest rzucić wyzwanie gigantom kontrolującym infrastrukturę wyszukiwania, nawet w Europie, która na sztandarach niesie regulacje Big Tech.
Qwant, który od lat korzysta z wyników i infrastruktury Bing, oskarżył Microsoft o praktyki ograniczające konkurencję: wymuszanie warunków wyłączności, utrudnianie rozwoju własnej technologii wyszukiwania oraz faworyzowanie w przydziale reklam. W skrócie – argumentuje, że bez niezależnego dostępu do danych i reklam nie da się zbudować realnej alternatywy.
Francuski organ antymonopolowy miał jednak podczas czerwcowego przesłuchania zasugerować odrzucenie wniosku. Decyzja ma zapaść w ciągu dwóch tygodni, choć Qwant zapowiada dalszą walkę w sądzie lub na szczeblu unijnym. Microsoft odpowiada krótko: zarzuty są bezpodstawne, a rynek wyszukiwania i tak zdominowany jest przez Google.
I tu pojawia się zasadniczy problem – kto naprawdę kontroluje rynek wyszukiwania? Google ma ponad 90% udziału w Europie, ale to Bing pozostaje kluczowym dostawcą „silnika” dla większości mniejszych graczy: Qwant, DuckDuckGo, Ecosia czy Lilo. Syndykacja wyszukiwania to cichy filar rynku – kilku globalnych dostawców decyduje, kto ma dane, reklamy i przychody.
Qwant nie jest w stanie konkurować bez Microsoftu, ale jednocześnie zarzuca mu blokowanie niezależności. Taki paradoks sprawia, że pytanie o konkurencję nie dotyczy już interfejsów czy prywatności, lecz infrastruktury: kto kontroluje dostęp do indeksu sieci, do sieci reklamowej, do modeli AI?
W kontekście europejskich regulacji – od DMA po planowane zasady przejrzystości algorytmów – sprawa Qwant może okazać się testem. Jeśli regulatorzy uznają, że korzystanie z usług dominującego dostawcy nie rodzi ryzyka nadużyć, mniejsze wyszukiwarki pozostaną w roli klientów, nie konkurentów.
Niezależnie od werdyktu, jedno już widać: era „neutralnego dostępu” do wyszukiwania skończyła się. W epoce AI i własnych modeli językowych, pytanie brzmi, czy Europa zbuduje własną infrastrukturę, czy będzie jedynie korzystać z amerykańskich interfejsów. Qwant to nie tylko francuski problem – to test suwerenności cyfrowej w praktyce.