Alphabet, właściciel Google, zapowiedział apelację od decyzji amerykańskiego sądu federalnego w sprawie domniemanych praktyk monopolistycznych w segmencie wyszukiwania i reklamy online. To kolejna odsłona trwającego od lat starcia z Departamentem Sprawiedliwości, który chce wymusić głębsze zmiany strukturalne w imperium Google – włącznie z potencjalną sprzedażą kluczowych aktywów reklamowych, takich jak Google Ad Manager.
Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że to kolejny „duży proces” w sektorze technologicznym, ale stawką jest nie tylko układ sił na rynku reklamy cyfrowej. W tle toczy się bowiem fundamentalna walka o to, kto będzie kontrolować dane i interfejsy użytkownika w erze sztucznej inteligencji.
Departament Sprawiedliwości wskazuje, że dominacja Google w wyszukiwaniu – napędzana m.in. wielomiliardowymi umowami z Apple i producentami smartfonów – daje firmie nieproporcjonalną przewagę w rozwijaniu i wdrażaniu narzędzi AI, takich jak Gemini. Jeśli to właśnie Google ma nadal być domyślną bramą do internetu, to każdy system AI oparty na tych danych będzie siłą rzeczy „googlopodobny”.
Sędzia Mehta nie przychylił się jednak w pełni do postulatów regulatorów, sugerując łagodniejsze środki naprawcze niż postulowane przez rząd 10-letnie ograniczenia. To z kolei nie satysfakcjonuje Departamentu Sprawiedliwości, który obawia się, że bez twardych działań rynek nie odzyska konkurencyjności.
Dla Google to nie tylko kwestia reputacji czy kary finansowej – ale także długoterminowej kontroli nad kanałami dystrybucji AI. Firma już teraz rezygnuje z niektórych umów wyłączności, próbując przekonać sąd, że rynek się zmienia, a użytkownicy i producenci mają większą swobodę niż kiedykolwiek.
Ale czy rzeczywiście mają? Skala przewagi infrastrukturalnej Google – od danych, przez urządzenia, po modele AI – sprawia, że nawet formalna konkurencja ma trudności, by realnie zagrozić dominacji wyszukiwarkowego giganta.
Wniosek? Spór o monopol Google to nie tylko dogrywka z ery desktopu i mobilnego internetu. To bitwa o to, kto ustawi reguły gry w gospodarce danych i sztucznej inteligencji – i kto będzie miał prawo do bycia domyślnym głosem przyszłości.