Dla branży elektroniki użytkowej to symboliczny koniec pewnej epoki. iRobot, firma, która niemal samodzielnie stworzyła kategorię domowych robotów sprzątających i wprowadziła markę Roomba pod strzechy, złożyła wniosek o ogłoszenie niewypłacalności w Stanach Zjednoczonych. Decyzja ta nie oznacza jednak zniknięcia produktów z półek, lecz drastyczną zmianę w strukturze własnościowej. Pionier z Massachusetts zostanie w całości przejęty przez swojego dotychczasowego partnera produkcyjnego – chińską spółkę Picea Robotics.
Ruch ten jest kulminacją wielomiesięcznej walki o przetrwanie, którą iRobot toczył na dwóch frontach: regulacyjnym i rynkowym. Jeszcze w 2022 roku wydawało się, że ratunkiem dla amerykańskiej legendy będzie Amazon. Gigant e-commerce planował akwizycję, która miała zapewnić iRobotowi kapitał i zaplecze technologiczne. Transakcja została jednak zablokowana przez europejskie organy antymonopolowe. Komisja Europejska argumentowała, że Amazon mógłby wykorzystać swoją dominującą pozycję rynkową do faworyzowania urządzeń Roomba kosztem konkurencji. Fiasko tej umowy pozostawiło iRobota z rosnącym zadłużeniem i brakiem strategicznego inwestora.
Sytuację pogorszyła dynamika samego rynku. Podczas gdy iRobot zmagał się z problemami korporacyjnymi, chińscy konkurenci agresywnie zdobywali udziały w rynku, oferując urządzenia często tańsze i bardziej zaawansowane technologicznie, szczególnie w segmencie robotów mopujących. Ironią losu jest fakt, że to właśnie chiński producent kontraktowy, któremu iRobot zalegał z płatnościami, staje się teraz jego właścicielem. Zgodnie z planem restrukturyzacyjnym Picea Robotics przejmie 100 procent akcji, co dla dotychczasowych akcjonariuszy oznacza wyjście z inwestycji bez żadnych środków.
Przejęcie ma zostać sfinalizowane błyskawicznie, a zakończenie postępowania upadłościowego przewidziano już na luty. Dla kanału dystrybucji kluczowa jest informacja o ciągłości operacyjnej – marka ma funkcjonować dalej, choć pod nowym sterem. Przejście iRobota w ręce podmiotu z łańcucha dostaw to wyraźny sygnał, jak bardzo zmienił się układ sił w globalnej produkcji hardware’u, gdzie innowatorzy bez silnego zaplecza finansowego stają się łatwym celem dla swoich partnerów produkcyjnych.

