Starlink zalicza najpoważniejszą awarię w historii. Co to oznacza dla SpaceX?

W czwartek globalna sieć Starlink należąca do SpaceX doświadczyła najpoważniejszej awarii w swojej historii, odcinając dziesiątki tysięcy użytkowników od internetu satelitarnego. Choć problem rozwiązano w ciągu 2,5 godziny, skala zakłócenia rzuciła cień na reputację jednej z najbardziej niezawodnych usług łączności na świecie.

Izabela Myszkowska
2 Min
spacex, starlink

W czwartek globalna sieć Starlink firmy SpaceX, znana ze swojej niezawodności, odnotowała największą jak dotąd awarię. Przez ponad dwie godziny dziesiątki tysięcy użytkowników – głównie w USA i Europie – zostało odciętych od internetu satelitarnego, a inżynierowie Starlinka próbowali zlokalizować źródło problemu. Według oficjalnych komunikatów winna była awaria wewnętrznych usług oprogramowania rdzenia sieci.

Zakłócenie objęło nawet 61 tys. zgłoszeń użytkowników w ciągu pierwszych godzin, co przy ponad 6 mln klientów w 140 krajach może nie wydawać się dużą liczbą, ale w skali działalności SpaceX to incydent bez precedensu. Z jednej strony usterka nie trwała długo, z drugiej – wizerunkowo uderzyła w produkt, który od lat uchodzi za niezawodny, zwłaszcza w sektorach wymagających wysokiej dostępności – wojsku, logistyce czy służbach ratunkowych.

Starlink to dziś najbardziej dochodowy projekt Elona Muska poza Teslą. Od 2020 roku SpaceX umieścił na orbicie ponad 8 tys. satelitów, a rosnąca baza klientów prywatnych, instytucjonalnych i wojskowych stawia przed firmą ogromne wyzwania infrastrukturalne. W ostatnich miesiącach Starlink intensywnie rozbudowuje swoją sieć o większe satelity i testuje nowe usługi, takie jak przesyłanie SMS-ów bezpośrednio z orbity.

Awaria natychmiast wywołała spekulacje. Analitycy cyberbezpieczeństwa sugerują, że przyczyną mogła być wadliwa aktualizacja lub atak z zewnątrz – analogicznie do zeszłorocznego incydentu z udziałem CrowdStrike, który sparaliżował globalną infrastrukturę IT. Choć nic nie wskazuje na to, by awaria objęła satelity wojskowej jednostki Starshield, fakt, że cała sieć opiera się na jednej platformie, może okazać się jej słabym punktem.

Ad imageAd image

Trudno wyobrazić sobie, by jednorazowa usterka wpłynęła na zaufanie do Starlinka w dłuższej perspektywie – zwłaszcza w obszarach, gdzie alternatywy są ograniczone. Jednak incydent pokazuje, że nawet systemy uważane za odporne na zakłócenia mogą zawieść.

Udostępnij