Platforma społecznościowa X, należąca do Elona Muska, wprowadziła widoczne zastrzeżenie przy „niebieskim znaczniku wyboru” – symbolu, który od miesięcy budzi kontrowersje w Unii Europejskiej. Choć ruch ten wygląda jak krok w stronę przejrzystości, nie stanowi oficjalnej propozycji ugody z Komisją Europejską i może być próbą złagodzenia ewentualnych konsekwencji regulacyjnych.
Sprawa dotyczy zmiany znaczenia niebieskiego znacznika, który przez lata oznaczał weryfikację tożsamości znanych osób publicznych. Po przejęciu Twittera w 2022 roku Elon Musk przekształcił ten system – dziś wystarczy opłacić subskrypcję, by uzyskać ten sam symbol, bez rzeczywistej weryfikacji. Komisja Europejska uznała, że to wprowadza użytkowników w błąd i narusza praktyki rynkowe, zwłaszcza w kontekście walki z dezinformacją.
Unijne dochodzenie toczy się na mocy ustawy o usługach cyfrowych (DSA), która nakłada na duże platformy obowiązek przeciwdziałania szkodliwym treściom i transparentności działań. Za naruszenia X może grozić kara nawet do 6% globalnych rocznych przychodów, co w przypadku spółki zarządzającej przez Muska oznaczałoby potencjalnie setki milionów dolarów.
Nowe zastrzeżenie przy znaczniku – wprowadzone w ubiegłym tygodniu – wyjaśnia, że nie oznacza on weryfikacji tożsamości, lecz wskazuje na aktywną subskrypcję. Choć Komisja odnotowała tę zmianę, śledztwo nadal trwa. Pojawiają się pytania, czy zmiana etykiety wystarczy, by spełnić wymogi DSA, czy też potrzebna będzie głębsza reforma systemu weryfikacji.
Sprawa pokazuje szersze napięcia między amerykańskimi platformami a europejskimi regulatorami. UE coraz odważniej egzekwuje nowe przepisy wobec Big Techu, a X – bardziej niż inne firmy – balansuje na granicy regulacji, przyciągając uwagę zarówno urzędników, jak i opinii publicznej.
Dla Muska to kolejny test granic wolności słowa, biznesowej elastyczności i regulacyjnej rzeczywistości w Europie. Dla UE – sprawdzian skuteczności przepisów w erze płatnych „weryfikacji”.