Brudna gra w IT? TP-Link oskarża Netgear o czarny PR i lobbing w USA

TP-Link przechodzi do kontrataku w walce o przetrwanie na amerykańskim rynku, pozywając Netgear za rzekome prowadzenie kampanii dezinformacyjnej, która miała nastawić regulatorów i media przeciwko chińskiemu gigantowi. Producent twierdzi, że jego obecne problemy z administracją USA są w dużej mierze wynikiem nieuczciwego lobbingu konkurenta, i wycenia poniesione przez to szkody wizerunkowe oraz finansowe na ponad miliard dolarów.

2 Min
tp-link
źródło: Unplash

Rynek urządzeń sieciowych, zazwyczaj kojarzony z technicznymi specyfikacjami, stał się właśnie areną brutalnej walki korporacyjnej o podłożu geopolitycznym. TP-Link, globalny gigant w produkcji routerów, złożył pozew przeciwko swojemu amerykańskiemu konkurentowi, firmie Netgear. Chiński producent twierdzi, że rywal wykorzystuje napiętą atmosferę polityczną w Waszyngtonie, prowadząc zakulisową kampanię dezinformacyjną. Gra toczy się o najwyższą stawkę – być albo nie być TP-Link na kluczowym rynku amerykańskim.

W pozwie, do którego dotarły media biznesowe, TP-Link oskarża Netgear o systematyczne lobbowanie wśród ekspertów ds. cyberbezpieczeństwa i dziennikarzy. Celem tych działań miało być zrujnowanie reputacji chińskiego producenta poprzez rozpowszechnianie fałszywych informacji o lukach w zabezpieczeniach jego produktów. TP-Link szacuje poniesione szkody na co najmniej miliard dolarów i dąży do rewizji zakończonego wcześniej sporu patentowego, który kosztował firmę 135 milionów dolarów na rzecz Netgear.

Ta korporacyjna ofensywa jest jednak tylko wierzchołkiem góry lodowej. Pod koniec 2024 roku TP-Link znalazł się pod lupą amerykańskich organów regulacyjnych. Choć nie ma bezpośrednich dowodów na celową współpracę firmy z chińskim wywiadem, jej urządzenia były w przeszłości wykorzystywane jako wektory w zmasowanych cyberatakach grup powiązanych z Pekinem. W obecnym klimacie politycznym, przy administracji Donalda Trumpa znanej z bezkompromisowego podejścia do chińskich technologii, sam fakt pochodzenia kapitału może wystarczyć do nałożenia dotkliwych sankcji.

W obliczu potencjalnego wykluczenia z rynku USA, TP-Link podejmuje desperackie kroki restrukturyzacyjne. Firma próbuje odciąć się od swoich korzeni, ustanawiając nową, formalnie niezależną centralę w kalifornijskim Irvine, która ma funkcjonować jako podmiot odrębny od siedziby w Shenzhen. Historia pokazuje jednak, że takie manewry bywają nieskuteczne. Przykład producenta chipów Nexperia dowodzi, że formalny podział struktur nie zawsze wystarcza, by uspokoić obawy regulatorów dotyczące bezpieczeństwa narodowego. Dla TP-Link najbliższe miesiące będą decydującym sprawdzianem, czy strategia prawna i organizacyjna wystarczy, by przetrwać na amerykańskim rynku.

Udostępnij