Bruksela wysyła Waszyngtonowi jasny sygnał, że cyfrowa suwerenność Europy nie będzie walutą w transatlantyckich negocjacjach handlowych. Stanowcza deklaracja Teresy Ribery, wiceprzewodniczącej Komisji Europejskiej, definitywnie ucina próby połączenia polityki celnej z technologicznym compliance. Jest to bezpośrednia odpowiedź na poniedziałkową sugestię Howarda Lutnicka, Sekretarza Handlu USA, który zaproponował obniżenie ceł na import stali i aluminium w zamian za “zrównoważenie” unijnych restrykcji wobec sektora technologicznego.
Próba powiązania przez amerykańską administrację surowcowej “starej ekonomii” z regulacjami cyfrowymi pokazuje, jak dotkliwe dla gigantów z Doliny Krzemowej stały się ramy wyznaczone przez Akt o rynkach cyfrowych (DMA) i Akt o usługach cyfrowych (DSA). Lutnick, dążąc do wymuszenia ustępstw, próbował przenieść ciężar dyskusji z poziomu ochrony prawnej na płaszczyznę czysto transakcyjną. Ribera jednak natychmiast zamknęła tę furtkę, podkreślając, że europejskie ramy prawne służą ochronie konsumentów i zapewnieniu uczciwej konkurencji, a nie protekcjonizmowi, którym można handlować.
Dla rynku kanałowego i branży IT w Europie ta wymiana zdań niesie kluczową informację: okres wdrażania rygorystycznych wymogów nie ulegnie złagodzeniu pod wpływem presji geopolitycznej. Unia Europejska zamierza bronić swojego modelu regulacyjnego niezależnie od kosztów w innych sektorach gospodarki. Integratorzy i dystrybutorzy technologii muszą zatem przygotować się na to, że obecny, wymagający krajobraz prawny jest stałym elementem gry rynkowej, a nie tymczasową niedogodnością polityczną.

