California mon amour – śmieszne niebo co nie zna chmur

Waldemar Sielski
4 min

Słowa z refrenu piosenki zespołu Dwa plus jeden to poetycka alegoria bedącą wizytówką najbogatszego stanu USA, jakim jest Kalifornia. Ów region to także słynna Dolina Krzemowa odpowiedzialna za najbardziej zaawansowane technologie świata. Moje zaciekawienie tym kawałkiem Ameryki pojawiło się w ostatnie Boże Narodzenie. Jak zwykle pod choinkę dostałem kilka książek, które przeczytałem w czasie świątecznego lenistwa. Jedna z nich wyszła spod pióra p. Magdy Działoszyńskiej-Kossow, a jej tytuł to „San Francisco Dziki brzeg”.

Kalifornię i San Francisco odwiedziłem tylko raz, przed dwudziestu paru laty. Niewiele z tego pamiętam, bo głównie siedziałem w wielkiej sali plenarnej na spotkaniu działów marketingu i sprzedaży mojej ówczesnej korporacji – Microsoftu. Na miasto wychodziliśmy zazwyczaj wieczorem, aby zaczerpnąć świeżego powietrza. Na pewno więc wiele mi umknęło i nie zdążyłem się zagłębić w tę metropolię na brzegu Oceanu Spokojnego.

Tym bardziej zaciekawiły mnie barwne historie opisywane przez autorkę, która spędziła sporo czasu w tym mieście rozmawiając z bohaterami i świadkami wydarzeń stanowiących kanwę do książkowych powiastek. Po lekturze mniemam, że trochę zacząłem czuć lepiej to miejsce. Może nawet po części zrozumiałem fenomen osady św. Franciszka – od momentu powstania, poprzez gorączkę złota i losy ludzi, którzy ze Wschodu Ameryki wędrowali na Zachód  – i dojeżdżali tu, gdzie kończył się wtedy świat. Może dlatego zostając tutaj, nie tylko odnajdywali nowe życie, ale także tworzyli odlotowe trendy kultury amerykańskiej, szczególnie muzyki i poezji. Bitnicy, hippisi, diggersi – sądzę, że takie zjawiska nie powstałyby w żadnym innym zakątku Ameryki. Dla mnie jednak najciekawsze były dwa wątki – o tradycji winiarstwa i oczywiście o Dolinie Krzemowej, gdzie teraźniejszość przeplata się z przeszłością i wpływa na przyszłość naszej cywilizacji.

Dywagacje o kalifornijskim winie zostawmy do kolejnej okazji. Natomiast czego ciekawego dowiedziałem się o rozwoju biznesu technologicznego w Bay Area? Zaczęło się od Fredericka Termana z uniwersytetu w Stanford, który będąc nie tylko wykładowcą (jego studentami byli m.in. Bill Hewitt i David Packard) i wynalazcą, wsławił się tym, że promował przedsiębiorczość wśród studentów i absolwentów. To dzięki jego staraniom powstał obecny Stanford Research Park, gdzie znalazły swoje siedziby firmy, takie jak Hewlett-Packard, Eastman Kodak czy General Electric dając początek temu, co dzisiaj nazywamy Doliną Krzemową. Jej dalszy rozwój wsparły pieniądze rządowe hojnie wydawane na projekty wojskowe, gdyż wybrzeże Pacyfiku nabrało znaczenia z racji wojny z Japonią. W wyniku tego Kalifornia, gdyby wyodrębnić ją ze Stanów, byłaby siódmą gospodarką świata. A jeśli Czytelnicy chcieliby się dowiedzieć czegoś o kosmicznych kompleksach biurowych największych korporacji IT i o tych, którzy w nich pracują – serdecznie zapraszam do przeczytania książki.

- Advertisement -

Jednak nic nie jest dane na zawsze. Tak też jest z Kalifornią i San Farancisco. Dobrobyt, budowany przez lata, stał się powoli przekleństwem tego stanu. Oglądając współczesne, niedawno nagrane zdjęcia i filmiki z pięknych nadmorskich kurortów, widzimy dzikie obozowiska bezrobotnych i bezdomnych zalegające na przestrzeni kilometrów. W San Francisco, z powodu boomu i najazdu specjalistów z IT i Venture Capital, zarabiających krocie, koszty życia poszybowały niesamowicie w górę. Wielu dotychczasowych mieszkańców nie wytrzymuje drożyzny, co skutkuje wzrostem ubóstwa. Władze stanowe podniosły znacznie podatki, aby więcej pieniędzy przeznaczać na programy socjalne. Spowodowało to, że staliśmy się świadkami powolnej ucieczki gigantów technologicznych i ich inwestorów, którzy szukają lepszego miejsca realizacji swoich wizji i biznesów. Na razie wygrywa Teksas, który przygarnął już Larry’ego Ellisona i następców Hewletta i Packarda wraz z ich firmami. Także Elon Musk przeprowadza się prywatnie do tego stanu. No cóż, każdy cud, nawet ten kalifornijski, zawsze się kiedyś skończy. Pozostaje więc pytanie czy nowym liderem w USA będzie Texas?

Warszawa, 28.01.2021

Udostępnij
- REKLAMA -