Cyberataki na Polskę stają się coraz częstsze i bardziej wyrafinowane, stanowiąc realne zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego i stabilności gospodarczej. Rosnąca intensywność tych działań, często przypisywana podmiotom wspieranym przez obce państwa, stawia przed polskim biznesem i instytucjami publicznymi pilną potrzebę wzmocnienia systemów obrony cyfrowej i wdrożenia skutecznych strategii zapobiegawczych. Raport Microsoft Digital Defence alarmuje, że kraj ten jest jednym z głównych celów cyberprzestępców, co stawia pod znakiem zapytania gotowość polskiego biznesu do odpierania zagrożeń. Eksperci, tacy jak Sebastian Wąsik z baramundi software, podkreślają, że kluczową rolę w tej walce odgrywa efektywne zarządzanie podatnościami i automatyzacja procesów bezpieczeństwa.
Ludzki błąd i zaniedbania systemowe: przepis na katastrofę
Raport Cisco Cybersecurity Readiness Index 2024 ujawnia niepokojącą prawdę: większość udanych cyberataków to efekt kombinacji błędów ludzkich i niezałatanych luk w zabezpieczeniach. Niezamierzone wady oprogramowania i konfiguracji stają się łatwym łupem dla cyberprzestępców, którzy wykorzystują je do przejmowania kontroli nad systemami i paraliżowania działalności firm.
Problem pogłębiają niedobory kadrowe, ograniczenia budżetowe i rosnąca złożoność środowisk IT. Wiele organizacji, zwłaszcza tych większych, boryka się z brakiem zasobów do skutecznego zarządzania podatnościami. Regularne skanowanie, analiza i szybkie wdrażanie poprawek stają się luksusem, na który niewiele firm może sobie pozwolić.
„Niezałatane luki to prawdziwa zmora współczesnych organizacji” – ostrzega Sebastian Wąsik. „Wystarczy jedna podatność, by cyberprzestępcy mogli sparaliżować całą firmę. Brak czasu i zasobów na bieżące aktualizacje to igranie z ogniem, które może skończyć się katastrofalnie.”
Automatyzacja: konieczność, nie luksus
Tradycyjne, ręczne metody zarządzania poprawkami stają się anachroniczne w obliczu lawinowo rosnącej liczby luk w zabezpieczeniach. Dane z raportu Ponemon Institute wskazują, że specjaliści IT poświęcają średnio od 10 do 25 godzin tygodniowo na ręczne wdrażanie poprawek. Tymczasem automatyzacja może skrócić ten czas nawet o 70%, znacząco przyspieszając reakcję na zagrożenia i minimalizując ryzyko błędów ludzkich.
Wzrost liczby zgłaszanych luk w zabezpieczeniach (CVE) jest alarmujący. Z 18 358 w 2020 roku do ponad 40 000 w 2024 roku – skala wyzwania rośnie w zastraszającym tempie. W tej sytuacji automatyzacja staje się nie tyle usprawnieniem, ile koniecznością.
„W świecie, w którym każda podatność to potencjalne okno dla agresora, inwestycja w automatyzację to obowiązek” – podkreśla Wąsik. „Ręczne zarządzanie lukami to zbyt wolne i zbyt ryzykowne podejście.”
Bezpieczna automatyzacja: klucz do zaufania
Wprowadzenie automatyzacji, zwłaszcza z wykorzystaniem sztucznej inteligencji, budzi uzasadnione obawy o bezpieczeństwo. Czy oddanie kontroli nad cyberbezpieczeństwem w ręce oprogramowania nie jest zbyt ryzykownym posunięciem?
Eksperci uspokajają, że sprawdzone rozwiązania automatyzujące, pochodzące od zaufanych dostawców, stanowią wzmocnienie, a nie zagrożenie dla bezpieczeństwa organizacji. W dobie dynamicznie zmieniających się zagrożeń, automatyzacja, regularne aktualizacje i edukacja pracowników to filary skutecznej strategii obronnej.
„Kluczem jest wybór zaufanego partnera technologicznego, który oferuje sprawdzone i bezpieczne rozwiązania” – podsumowuje Sebastian Wąsik.