Cyfryzacja usług publicznych w Europie: liderzy, opóźnieni i polski paradoks

W Unii Europejskiej, obok krajów oferujących w pełni cyfrową administrację, funkcjonują państwa wciąż nadrabiające zaległości, co tworzy obraz Europy dwóch prędkości. W tym krajobrazie Polska zajmuje fascynującą, pełną sprzeczności pozycję, będąc z jednej strony w ogonie ogólnej cyfryzacji, a z drugiej wykazując imponującą dynamikę rozwoju właśnie w obszarze e-usług publicznych.

9 Min
cyfryzacja usług publicznych

Założenie firmy w kilkanaście minut z poziomu smartfona, bez jednego papierowego dokumentu. Dostęp do całej dokumentacji medycznej za pomocą kilku kliknięć. Rozliczenie podatków dzięki formularzom, które administracja wypełniła za nas.

To nie wizja przyszłości, lecz codzienność w cyfrowej awangardzie Unii Europejskiej. Jednocześnie w innych krajach członkowskich te same procesy wciąż potrafią być wieloetapową, biurokratyczną drogą przez mękę. Ten kontrast doskonale ilustruje rewolucję, jaką jest cyfryzacja usług publicznych – fundamentalna zmiana w relacjach między państwem, obywatelem a przedsiębiorcą.

Aby mierzyć postępy w tej transformacji, Komisja Europejska od 2014 roku publikuje Indeks Gospodarki Cyfrowej i Społeczeństwa Cyfrowego (DESI). To kluczowe narzędzie analityczne, które ocenia kraje w czterech obszarach: kapitale ludzkim, łączności, integracji technologii cyfrowych oraz cyfrowych usługach publicznych.

Od 2023 roku wskaźniki DESI stały się częścią programu „Droga ku cyfrowej dekadzie”, wyznaczającego dla całej Unii ambitne cele na 2030 rok, takie jak 100% dostępność kluczowych usług publicznych online.

Analiza danych DESI maluje obraz Europy dwóch prędkości. Z jednej strony mamy grupę liderów, którzy wyznaczają światowe standardy, z drugiej – peleton państw wciąż nadrabiających zaległości. Polska zajmuje w tym krajobrazie pozycję fascynującą i pełną sprzeczności – kraju, który w pewnych aspektach e-administracji imponuje, a w innych pozostaje daleko w tyle.

Unijni liderzy: anatomia cyfrowego sukcesu

Na szczycie europejskich rankingów cyfryzacji od lat plasuje się ta sama grupa państw: kraje skandynawskie (Finlandia, Dania), Beneluksu (Holandia, Luksemburg) oraz absolutny fenomen w tej dziedzinie – Estonia. Do czołówki dołączyły też państwa takie jak Malta czy Hiszpania, które w ostatnich latach wykonały ogromny skok jakościowy.

Ich sukces nie jest dziełem przypadku, lecz wynikiem spójnej, wieloletniej strategii opartej na kilku filarach.

Po pierwsze, długofalowa wizja i wola polityczna. W tych krajach cyfryzacja jest strategicznym priorytetem państwa, kontynuowanym niezależnie od zmian na scenie politycznej. 

Po drugie, strategiczne inwestycje. Liderzy nie tylko przeznaczają na ten cel pokaźne środki, ale też efektywnie wykorzystują fundusze unijne, takie jak Instrument na rzecz Odbudowy i Zwiększania Odporności (RRF). 

Po trzecie, solidne fundamenty. Wysoki poziom e-usług jest nierozerwalnie związany z kompetencjami cyfrowymi społeczeństwa i powszechnym dostępem do ultraszybkiego internetu – obszarach, w których kraje nordyckie są światową czołówką.

Najważniejszym czynnikiem jest jednak kultura zaufania. Obywatele w krajach skandynawskich czy Estonii ufają, że państwo będzie przetwarzać ich dane w sposób bezpieczny i transparentny. To zaufanie jest walutą, która umożliwia wdrażanie zaawansowanych usług, takich jak cyfrowa tożsamość (eID) czy scentralizowana e-dokumentacja medyczna.

Te elementy tworzą „efekt koła zamachowego”. Udane wdrożenie jednej kluczowej usługi buduje zaufanie i przyzwyczaja obywateli do interakcji z państwem online. To z kolei tworzy popyt na kolejne, coraz bardziej zaawansowane rozwiązania, napędzając dalszy rozwój.

W ten sposób liderzy nie tylko utrzymują przewagę, ale wręcz ją powiększają, sprawiając, że dogonienie ich staje się dla reszty stawki zadaniem niezwykle trudnym.

Aby zrozumieć, jak to działa w praktyce, wystarczy spojrzeć na kilka przykładów:

  • Estonia to globalny wzorzec „cyfrowego narodu”, w którym 99% usług publicznych jest dostępnych online. Kręgosłupem systemu jest X-Road, bezpieczna platforma wymiany danych, która realizuje zasadę „once-only” – obywatel podaje swoje dane administracji tylko raz. Każdy Estończyk posiada cyfrowy dowód tożsamości (e-ID), który pozwala składać prawnie wiążący podpis, oszczędzając każdemu średnio pięć dni roboczych rocznie. Kraj poszedł nawet o krok dalej, tworząc e-Rezydencję – program umożliwiający przedsiębiorcom z całego świata zdalne założenie i prowadzenie firmy w UE.
  • Dania jest mistrzem w projektowaniu usług zorientowanych na użytkownika. Zamiast zmuszać obywateli do nawigowania po skomplikowanej strukturze urzędów, Dania skonsolidowała usługi w portalach opartych na „zdarzeniach życiowych”. Borger.dk to jedno okienko dla obywateli do załatwienia niemal każdej sprawy, od podatków po zapisanie dziecka do szkoły, a virk.dk jest jego odpowiednikiem dla biznesu.
  • Finlandia i Holandia to przykłady pragmatyzmu i innowacji. Finlandia rozwija proaktywne usługi oparte na sztucznej inteligencji (program AuroraAI), które mają antycypować potrzeby obywateli w kluczowych momentach życia. Siłą Holandii są z kolei niezwykle solidne fundamenty – najwyższe w UE wskaźniki kompetencji cyfrowych społeczeństwa i doskonała infrastruktura, na których opiera się cały ekosystem usług skupionych wokół tożsamości cyfrowej DigiD.

Polski paradoks: lider w ogonie stawki

Analiza pozycji Polski na cyfrowej mapie Europy prowadzi do zaskakujących wniosków. W ogólnym rankingu DESI 2022 Polska plasuje się w końcówce, zajmując 24. miejsce na 27 państw. Nasze wyniki w kluczowych obszarach, takich jak kapitał ludzki czy integracja technologii cyfrowych przez firmy, są znacznie poniżej średniej unijnej.

Jednak w tym ponurym obrazie jest jeden jasny punkt: cyfrowe usługi publiczne. W tej kategorii Polska nie tylko radzi sobie relatywnie najlepiej, ale wykazuje jedną z najwyższych dynamik poprawy w całej Unii. W kilku kluczowych wskaźnikach wręcz przegoniliśmy europejską średnią:

  • Wstępnie wypełnione formularze: Aż 78% formularzy online w polskiej administracji jest wstępnie wypełnionych danymi, które państwo już posiada (średnia UE: 68%).
  • Dostęp do e-dokumentacji medycznej: Dzięki systemom takim jak Internetowe Konto Pacjenta (IKP), 86% Polaków ma dostęp do swoich danych medycznych online (średnia UE: 72%).

Te sukcesy to owoc rozwoju takich platform jak portal gov.pl, aplikacja mObywatel czy Platforma Usług Elektronicznych ZUS. Jednak za tą imponującą fasadą kryje się głębszy problem. Mimo że tworzymy zaawansowane i dobrze oceniane w benchmarkach usługi, ich realne wykorzystanie przez obywateli jest alarmująco niskie.

Zaledwie 37% Polaków korzysta z e-administracji, podczas gdy średnia w 16 krajach UE przekracza 50%, a w Danii sięga 73%.

Mamy więc do czynienia z ryzykiem cyfrowej „wioski potiomkinowskiej”. Zbudowaliśmy nowoczesne e-usługi, które świetnie wypadają w technicznych audytach, ale stoją one na słabych fundamentach – jednych z najniższych w UE wskaźników kompetencji cyfrowych społeczeństwa. Istnieje głęboki rozdźwięk między dostępnością a adopcją usług. To właśnie ten rozdźwięk jest największym wyzwaniem dla polskiej transformacji cyfrowej.

Strategia 2035: plan na cyfrowy skok

W październiku 2024 roku polski rząd zaprezentował projekt „Strategii Cyfryzacji Polski do 2035 roku” – dokument, który jest próbą kompleksowej odpowiedzi na opisane wyżej wyzwania. Jego ambicje są rewolucyjne. Do 2035 roku 100% spraw urzędowych ma być załatwianych cyfrowo, 20 milionów Polaków ma posiadać cyfrowy portfel tożsamości w aplikacji mObywatel, a liczba specjalistów ICT ma wzrosnąć do 1,5 miliona. Na realizację tych celów do 2030 roku ma zostać przeznaczone 100 mld zł.

Co jednak ważniejsze, strategia ma charakter holistyczny. Wprost mówi o konieczności zakończenia „silosowości” w administracji i łączy rozwój e-usług z potężnymi inwestycjami w fundamenty: kompetencje cyfrowe (cel: 85% obywateli z podstawowymi umiejętnościami), infrastrukturę i cyberbezpieczeństwo.

To dowód na zrozumienie, że nie da się osiągnąć trwałego sukcesu, budując kolejne aplikacje bez równoległej pracy nad umiejętnościami i zaufaniem obywateli.

„Strategię 2035” należy postrzegać jako próbę „odpalenia własnego koła zamachowego”. To plan na gwałtowne przyspieszenie, które ma pozwolić nie tylko nadrabiać zaległości, ale realnie zamknąć lukę rozwojową dzielącą nas od europejskich liderów.

Od technologii do ludzi

Cyfrowa transformacja Europy to proces, który obnaża głębsze różnice w kapitale społecznym, zaufaniu i długofalowym planowaniu. Polska, mimo imponującego postępu w tworzeniu e-usług, wciąż zmaga się z fundamentalnym wyzwaniem: jak sprawić, by zaawansowane narzędzia stały się powszechnie używane i dostępne dla wszystkich.

Nowa strategia cyfryzacji stawia właściwą diagnozę, przenosząc punkt ciężkości z samej technologii na budowanie kompetencji i zintegrowanego ekosystemu. Jej sukces będzie zależał od konsekwencji we wdrożeniu.

Prawdziwą miarą powodzenia nie będzie bowiem liczba nowych aplikacji, ale odsetek obywateli, którzy potrafią z nich świadomie, bezpiecznie i efektywnie korzystać. Droga od „wioski potiomkinowskiej” do w pełni cyfrowego narodu to nie technologiczny sprint, ale edukacyjny i społeczny maraton.  

Udostępnij