Czy AI reanimuje atom? Centra danych w desperackim poszukiwaniu czystej i stabilnej energii

Rewolucja AI, która dzieje się na naszych oczach, ma niewidoczny, lecz gigantyczny koszt w postaci rosnącego apetytu na energię, zmuszając branżę technologiczną do radykalnych kroków. W konsekwencji, w sercu debaty o przyszłości cyfrowego świata niespodziewanie znów pojawia się jedna z najbardziej kontrowersyjnych technologii w historii – energia jądrowa.

6 Min
Atom, data center
źródło: Freepik

Jednym poleceniem zamieniamy kilka słów w fotorealistyczny obraz. Prowadzimy złożone rozmowy z chatbotem, który w kilka sekund pisze dla nas kod lub analizuje obszerne dokumenty. Ta cyfrowa “magia”, która jeszcze kilka lat temu wydawała się domeną science fiction, dziś staje się częścią naszej codzienności. Ma jednak bardzo realną, fizyczną cenę, której nie widać na ekranie – gigantyczne zużycie energii elektrycznej.

Branża technologiczna od lat buduje swój wizerunek jako siła napędowa zrównoważonego rozwoju, inwestując miliardy w zielone inicjatywy. Dziś staje przed fundamentalnym paradoksem. Nienasycony apetyt sztucznej inteligencji na moc obliczeniową wystawia te dążenia na próbę, zderzając wizerunek z nieubłaganymi prawami fizyki. Rodzi to kluczowe pytanie: czy w poszukiwaniu stabilnego i bezemisyjnego źródła zasilania dla swoich “fabryk AI”, branża będzie zmuszona sięgnąć po jedną z najbardziej kontrowersyjnych technologii w historii – energię jądrową?

Nienasycony apetyt AI: Dlaczego chmura jest tak głodna?

Aby zrozumieć skalę problemu, trzeba zajrzeć pod maskę sztucznej inteligencji. Jej ogromne zapotrzebowanie na energię wynika z dwóch głównych procesów. Pierwszym jest trening modeli. Uczenie dużej sieci neuronowej, takiej jak te napędzające ChatGPT, to proces wymagający przetworzenia niewyobrażalnych ilości danych przez tysiące procesorów graficznych pracujących bez przerwy przez tygodnie lub miesiące. Zużycie energii podczas jednego takiego cyklu można porównać do rocznego zapotrzebowania małego miasta.

Drugim, często niedocenianym pożeraczem prądu, jest wnioskowanie (inference), czyli codzienne użytkowanie już wytrenowanego modelu. Każde nasze zapytanie do chatbota, każda prośba o wygenerowanie obrazu, uruchamia złożony łańcuch obliczeń w centrum danych. Te pojedyncze, niewielkie pobory mocy, pomnożone przez miliony użytkowników na całym świecie, sumują się do astronomicznych wartości. Jak potwierdzają najnowsze badania rynku, to właśnie AI jest głównym motorem napędowym gwałtownego wzrostu zapotrzebowania na moc obliczeniową, pchając istniejącą infrastrukturę do granic jej możliwości.

Zielona energia pod presją – marzenia kontra rzeczywistość

Trzeba uczciwie przyznać, że branża data center nie ignoruje problemu. Giganci technologiczni od lat prześcigają się w inwestycjach w odnawialne źródła energii (OZE), budując ogromne farmy wiatrowe i słoneczne, aby zasilać swoje serwerownie. Zgodnie z nastrojami w branży, aż 91% specjalistów uważa, że przyszłość energetyki dla centrów danych leży w wietrze, słońcu i wodzie.

Tu jednak pojawia się fundamentalne wyzwanie – stabilność. Centra danych to infrastruktura krytyczna, która musi działać z gwarancją dostępności na poziomie 99,999%. Co się stanie, gdy słońce zajdzie, a wiatr przestanie wiać? O ile dla gospodarstwa domowego chwilowy spadek mocy z paneli fotowoltaicznych nie jest katastrofą, o tyle dla serwerowni obsługującej globalne systemy finansowe czy medyczne jest to scenariusz niedopuszczalny. OZE doskonale sprawdzają się w pokrywaniu części zapotrzebowania, ale mają problem z zapewnieniem tzw. obciążenia podstawowego (base load) – stałej, niezawodnej dostawy energii przez 24 godziny na dobę.

Powrót do atomu? Nowe otwarcie w postaci SMR

Właśnie w tej luce pojawia się koncepcja, która do niedawna leżała na marginesie technologicznej debaty: małe reaktory modułowe (SMR). To nowe pokolenie energetyki jądrowej, które ma niewiele wspólnego z gigantycznymi elektrowniami z ery zimnej wojny. SMR-y, jak sama nazwa wskazuje, są znacznie mniejsze, a ich kluczową cechą jest modułowość. Mają być produkowane seryjnie w fabrykach, co potencjalnie obniży koszty i radykalnie skróci czas budowy. Co najważniejsze, wykorzystują nowoczesne, pasywne systemy bezpieczeństwa, które mają minimalizować ryzyko awarii.

Dla branży data center takie rozwiązanie wydaje się niemal idealne. Wyobraźmy sobie kampus serwerowy zasilany przez własny, niewielki reaktor, dostarczający stabilną, bezemisyjną energię bezpośrednio na miejsce, bez zależności od zewnętrznej sieci. To wizja, która przestaje być fantazją – aż 75% ekspertów branżowych jest dziś otwartych na rozważenie energii jądrowej jako elementu miksu energetycznego.

Zimny prysznic – bariery na drodze do atomu

Zanim jednak ogłosimy renesans atomu, trzeba zejść na ziemię. Droga do wdrożenia SMR-ów jest długa i wyboista, co potwierdzają sami eksperci.

Po pierwsze, czas. To nie jest technologia, którą można wdrożyć w przyszłym roku. 70% specjalistów uważa, że SMR-y będą gotowe do komercyjnego użytku najwcześniej za dekadę.

Po drugie, społeczeństwo. Energia jądrowa wciąż budzi silne emocje i obawy. Aż 60% fachowców spodziewa się znaczącego sprzeciwu społecznego, który może skutecznie blokować lub opóźniać projekty.

Po trzecie, regulacje i koszty. Każdy projekt jądrowy, nawet w skali “małej”, podlega niezwykle skomplikowanym i długotrwałym procesom licencyjnym, a koszty początkowe wciąż pozostają ogromne.

Rozdroża energetyczne

Branża technologiczna znalazła się na energetycznym rozdrożu. Z jednej strony stoi niepohamowany apetyt sztucznej inteligencji, z drugiej – ideał zielonej, zrównoważonej przyszłości. Pomiędzy nimi pojawia się pragmatyczna, choć odległa i kontrowersyjna, obietnica atomu.

Nie ma dziś prostej odpowiedzi na ten dylemat. Jedno jest pewne: dyskusja o reaktorach jądrowych, napędzana przez AI, wróciła z akademickich korytarzy do sal zarządów największych firm technologicznych świata. Przyszłość i tempo rozwoju sztucznej inteligencji mogą zależeć od tego, czy uda nam się znaleźć dla niej odpowiednio potężne i czyste źródło zasilania. Atom nie został jeszcze “reanimowany”, ale jego puls, po dekadach uśpienia, znów staje się wyczuwalny.

Udostępnij