Firmy nie lubią chwalić się wyciekami danych

Klaudia Ciesielska
4 min

25 września firma Deloitte poinformowała o niegroźnym wycieku danych. Hakerzy uzyskali dostęp do informacji wykorzystując luki w platformie e-mailowej – tak brzmi oficjalny komunikat. Odmienne zdanie na ten temat mają dziennikarze Guardiana, którzy uważają, że doszło do poważnego incydentu. Dziennik informuje, że cyberprzestępcy włamali się do sieci Deloitte już w październiku 2016 roku. Natomiast w ręce hakerów trafiły nazwy użytkowników, hasła adresy IP, projekty planów biznesowych, a także  informacje dotyczące stanu zdrowia.

Reporterzy Guardiana twierdzą, że cyberatak koncentrował się na danych klientów ze Stanów Zjednoczonych, a wykradzione informacje były na tyle wrażliwe, że poinformowano o nich tylko garstkę najważniejszych prawników Deloitte.

Według raportu niezależnej strony internetowej krebsonsecurity.com, zajmującej się cyberbezpieczeństwem, Deloitte nie wiedziało, kiedy nastąpiło włamanie i jak długo hakerzy wykradali dane z wewnętrznych systemów. Portal uzyskał  informacje od osoby mającej bezpośrednią wiedzę na temat incydentu. Zespół badający naruszenie skupił się na biurze Deloitte w Nashville, znanym jako „Hermitage”. Serwis udostępnił także zrzut ekranu z prośbą o zresetowanie hasła wysłanego do wszystkich pracowników Deloitte w Stanach Zjednoczonych. Firma zażądała podania nowych haseł do 17 października 2016 roku. To złe informacje, ale okazuje się, że może być jeszcze gorzej.

Opublikowane hasła?

W Internecie zaczynają pojawiać się wiadomości, że hakerzy uzyskali dostęp do danych jeszcze przed jesienią 2016 toku. Serwis The Register opublikował listę, która wydawała się być zbiorem firmowych haseł VPN firmy Deloitte, nazw użytkowników i szczegółów operacyjnych. (dane zostały już usunięte)

REKLAMA

Ponadto serwis wskazuje, że możliwym jest, iż pracownik Deloitte przesłał dane logowania do serwera proxy na swojej publicznej stronie Google+. Informacje były tam dostępne od ponad sześciu miesięcy ….i  zostały usunięte w ciągu ostatnich kilku minut.

Według The Register, potencjalne krytyczne systemy zostały udostępnione publicznie i można się było do nich dostać zdalnie.

W ostatnim dniu znalazłem 7 000 do 12 000 otwartych hostów dla firmy rozrzuconych po całym świecie – powiedział Dan TheTentler, twórca grupy Phobos, badacz ds. Bezpieczeństwa, The Register.

Dzieje się na bieżąco

Kilkanaście dni temu pojawiły się nowe informacje dotyczące wycieku w Yahoo! w 2013 roku. Pierwsze informacje mówiły o kradzieży danych miliarda użytkowników, ale okazuje się, że była to liczba trzykrotnie wyższa.

Niestety, przypadek Deloitte nie jest odosobniony. Ofiary ataków stają na głowie, żeby informacje o kradzieży danych nie dostały się na zewnątrz, a jeśli ujrzą światło dzienne, starają się zminimalizować ich skalę – wyjaśnia Mariusz Politowicz –certyfikowany inżynier rozwiązań Bitdefender w Polsce.

Nie mniej ciekawa jest historia związana z  LinkedIn’em. W 2012 roku ogłoszono, że atak dotyczył 6,5 mln kont, ale w 2016 roku podano liczbę 117 mln. Dość skromnie na tle LinkedIna przedstawia się przypadek sieci detalicznej Target. Według pierwotnego komunikatu z bazy danych detalisty wyparowało 40 mln rekordów, zaś naprawdę cyberprzestępcy przejęli 70 mln kont.

Tego typu przykłady można mnożyć. Niemniej warto mieć na uwadze, że pierwsze komunikaty o wycieku danych w dużych firmach oraz instytucjach, należy traktować z rezerwą. Istnieje prawdopodobieństwo graniczące z pewnością, że straty są znacznie większe aniżeli próbuje przedstawić ofiara – dodaje Mariusz Politowicz –certyfikowany inżynier rozwiązań Bitdefender w Polsce.