Intel oficjalnie wycofuje się z budowy fabryk półprzewodników w Polsce i Niemczech. Decyzja zapadła w ramach nowej strategii ograniczania rozdrobnienia geograficznego i ściślejszego powiązania inwestycji z realnym popytem. To wyraźny sygnał, że amerykański gigant porzuca wcześniejszy model ekspansji „na zapas” na rzecz bardziej zdyscyplinowanego podejścia finansowego.
Projekt w Miękini pod Wrocławiem, zapowiedziany z rozmachem w 2023 roku, miał pochłonąć 4,6 mld dolarów i stworzyć 2 tys. miejsc pracy. Mimo deklarowanego wsparcia ze strony państwa oraz pozycji Polski jako wschodzącego hubu technologicznego UE, inwestycja została zatrzymana, podobnie jak fabryka w Niemczech, gdzie mowa była o 30 mld dolarów wydatków.
Nowa polityka Intela oznacza także konsolidację operacji testowania i montażu w większych lokalizacjach w Azji – Wietnamie i Malezji – oraz spowolnienie prac w flagowym kompleksie w Ohio. To wyraźna zmiana priorytetów – od szerokiej obecności globalnej do selektywnej, popytowej rozbudowy mocy.
Z punktu widzenia Polski to bolesny cios wizerunkowy. Projekt w Miękini był postrzegany jako przełomowy krok w kierunku przyciągania inwestycji półprzewodnikowych do regionu. W praktyce pokazuje jednak, że nawet największe zapowiedzi są dziś warunkowe i zależne od zmiennego globalnego otoczenia – nie tylko popytu, ale też konkurencji i kosztów.
Europa, mimo unijnego „Chips Act”, nie zdołała na razie przekonać Intela, by został.