Unijny spór o prawa wydawców i obowiązki platform internetowych właśnie wkroczył w decydującą fazę. Rzecznik generalny Trybunału Sprawiedliwości UE zasugerował, że państwa członkowskie mogą samodzielnie wzmacniać pozycję mediów wobec globalnych gigantów technologicznych – o ile nie naruszają podstawowych zasad rynku, jak swoboda zawierania umów.
Chodzi o sprawę toczącą się między Meta, właścicielem Facebooka, a włoskim regulatorem rynku komunikacji AGCOM. Spór dotyczy zasad wynagradzania wydawców za wykorzystywanie przez platformę fragmentów ich treści – zjawiska powszechnego w wynikach wyszukiwania, feedach i agregatorach newsów.
Włoski model implementacji unijnej dyrektywy o prawie autorskim przewiduje, że AGCOM może nie tylko monitorować obowiązki informacyjne, ale też ustalać kryteria wynagrodzenia i rozstrzygać spory między platformami a wydawcami. Meta uważa to za niezgodne z zasadą jednolitego rynku i harmonizacji przepisów.
Rzecznik TSUE, Maciej Szpunar, stwierdził jednak, że unijna dyrektywa z 2019 r. rzeczywiście daje państwom członkowskim pole do manewru. Celem przepisów nie było tylko formalne przyznanie praw autorskich, ale stworzenie ram, które umożliwią prasie uzyskiwanie udziału w przychodach generowanych przez platformy.
To stanowisko nie przesądza jeszcze o wyniku sporu – ostateczny wyrok TSUE zapadnie w ciągu kilku miesięcy – ale wyznacza kierunek, który może zaważyć na relacjach big techów z europejskim rynkiem medialnym. Trybunał często podąża za opinią rzecznika generalnego.
Meta, jak i inne platformy, już wcześniej krytykowały krajowe implementacje dyrektywy, m.in. we Francji, Hiszpanii i Niemczech, twierdząc, że fragmentacja przepisów utrudnia prowadzenie działalności w Europie. Argumentują, że potrzebne jest jednolite podejście, które z jednej strony zabezpieczy interesy wydawców, a z drugiej nie będzie hamować innowacji.
Z perspektywy rynku medialnego stawka jest wysoka. Z danych Reuters Institute wynika, że tylko niewielka część użytkowników wchodzi dziś na strony mediów bezpośrednio – większość trafia na treści przez wyszukiwarki, media społecznościowe lub agregatory. Jeśli te platformy czerpią z tego przychody reklamowe, a media nie uczestniczą w podziale zysków, pogłębia się ich zależność i słabnie ich pozycja negocjacyjna.
Włochy próbują ten mechanizm zbalansować, formalizując proces wyceny treści i roli regulatora. Jeśli TSUE uzna, że to zgodne z unijnym prawem, inne państwa członkowskie mogą pójść tą samą drogą.
Dla branży IT, dostawców technologii dla mediów i samych platform to potencjalny sygnał zmian w modelach współpracy i monetyzacji treści. W grze są nie tylko przepisy, ale cały ekosystem dystrybucji informacji w Europie.