Microsoft miał wszystkie karty w ręku, by na starcie wyścigu o dominację w generatywnej sztucznej inteligencji zostawić konkurencję daleko w tyle. Wiosną 2023 roku, dzięki strategicznemu partnerstwu z OpenAI i szybkiemu wdrożeniu Bing Chata, wydawało się, że Redmond obejmuje rolę lidera nowej ery technologii. Rok później dane o adopcji Copilota studzą ten optymizm: mimo imponujących 20 milionów aktywnych użytkowników tygodniowo, Microsoft zostaje daleko w tyle za ChatGPT czy Google Gemini.
Wysoki próg startu, niska trajektoria wzrostu
W prezentacji inwestorskiej CFO Microsoftu, Amy Hood, ujawniono, że liczba użytkowników Copilota od premiery praktycznie nie wzrosła. Krzywa adopcji, zamiast oczekiwanego wykładniczego wzrostu, przypomina płaską linię. To poważny sygnał ostrzegawczy, zwłaszcza że OpenAI z ChatGPT oraz Google z Gemini zgarniają od 350 do 400 milionów użytkowników miesięcznie.
Sama liczba 20 milionów nie jest przecież niska. Problemem jest raczej relacja między oczekiwaniami a rzeczywistością oraz brak dynamiki wzrostu. Przy ogromnych inwestycjach Microsoftu – zarówno finansowych, jak i wizerunkowych – Copilot miał być nie tylko dodatkiem do Office 365, ale samodzielnym motorem napędowym nowej generacji usług AI. Tymczasem pozostaje raczej eksperymentalnym dodatkiem, który nie przebił się do masowego użytkownika.
OpenAI – sojusznik czy konkurent?
Jednym z mniej oczywistych, ale kluczowych wyzwań dla Microsoftu jest jego związek z OpenAI. Z jednej strony Redmond jest największym inwestorem OpenAI, z drugiej – ChatGPT rozwija się jako niezależna platforma i nie promuje bezpośrednio ekosystemu Microsoftu. W praktyce oznacza to, że nawet lojalność partnera nie chroni przed konkurencją o uwagę użytkownika.
Warto też zauważyć, że OpenAI i Google wprowadzają na rynek bardziej konsumenckie, lekkie doświadczenia użytkownika, podczas gdy Copilot – zintegrowany z zaawansowanymi narzędziami biurowymi – jest skierowany raczej do profesjonalistów. To może tłumaczyć różnicę w dynamice adopcji, ale jednocześnie pokazuje ograniczenia strategii Microsoftu.
Strategia „inwazyjnej integracji” – ryzyko drugiego Clippy’ego
Microsoft, świadomy powolnej adopcji, decyduje się na agresywną strategię: Copilot ma być częścią standardowej subskrypcji Microsoft 365, a jego wprowadzenie wiąże się z podwyżką cen. Taki ruch może zwiększyć zasięg Copilota „siłą”, ale niesie też ryzyko alienacji użytkowników.
Pierwsze reakcje pokazują, że wielu klientów nie jest zachwyconych przymusową obecnością Copilota – przypomina to niechlubne wspomnienia o Clippy’m, niechcianym asystencie z przeszłości. Microsoft musi uważać, aby nie przekroczyć cienkiej granicy między dostarczaniem wartościowych narzędzi a narzucaniem rozwiązań wbrew woli użytkowników.
Copilot wciąż ma ogromny potencjał – zwłaszcza w kontekście integracji z produktami Office, z których korzystają setki milionów ludzi na świecie. Kluczowe jednak będzie dostosowanie strategii: bardziej naturalne wdrażanie funkcji AI w codzienną pracę użytkowników, zwiększenie użyteczności, a nie tylko „obecności” oraz wyraźniejsze zakomunikowanie korzyści płynących z wykorzystania Copilota.
Microsoft nie może pozwolić sobie na porażkę w AI. Ale aby wygrać, potrzebuje czegoś więcej niż tylko dobrych technologii i szerokiej dystrybucji. Potrzebuje prawdziwej adopcji – a ta nie wydarza się pod przymusem.