W krajobrazie technologicznym, gdzie transformacja cyfrowa jest siłą napędową, a wydatki na chmurę publiczną mają osiągnąć zawrotną kwotę 723,4 miliarda dolarów w 2025 roku, liderzy IT stają przed fundamentalnym dylematem. Wybór odpowiedniej strategii chmurowej – multi-cloud czy chmura hybrydowa – jest przedstawiany jako kluczowa decyzja, która zdefiniuje przyszłość przedsiębiorstwa.
Jednak po latach obserwacji i analizy rynkowej, nadszedł czas, aby stwierdzić dobitnie: ta debata jest już w dużej mierze nieaktualna. Prawdziwe wyzwanie nie leży w wyborze jednego z tych modeli, ale w opanowaniu złożonej rzeczywistości, w której większość firm już nieświadomie funkcjonuje.
Początkowo rozróżnienie wydawało się klarowne. Chmura hybrydowa to most łączący tradycyjną infrastrukturę lokalną (on-premise) z jedną chmurą publiczną, oferujący równowagę między kontrolą a skalowalnością.
To bezpieczna przystań dla branż regulowanych, takich jak finanse czy opieka zdrowotna, gdzie suwerenność danych i zgodność z przepisami są nienegocjowalne. Z kolei strategia multi-cloud, polegająca na wykorzystaniu usług od dwóch lub więcej dostawców publicznych, jawiła się jako manifest elastyczności – obietnica unikania uzależnienia od jednego dostawcy (vendor lock-in) i możliwość wyboru najlepszych w swojej klasie usług dla konkretnych zadań.
Jednak dane rynkowe malują obraz, który zaciera te granice. Raport Flexera wskazuje, że aż 89% przedsiębiorstw realizuje strategię multi-cloud, podczas gdy Gartner przewiduje, że do 2027 roku 90% organizacji przyjmie podejście hybrydowe. Te liczby nie są sprzeczne; one opisują tę samą, złożoną rzeczywistość.
Jak trafnie zauważyli analitycy z Forrester, dzisiejsze skomplikowane środowiska IT powstały często „przez osmozę”, a nie w wyniku świadomego, odgórnego projektowania. Firmy, które zaczynały od modelu hybrydowego, z czasem dodawały usługi od kolejnych dostawców, naturalnie ewoluując w kierunku hybrydowego multi-cloudu. Dlatego pytanie nie powinno już brzmieć „co wybrać?”, ale „jak tym skutecznie zarządzać?”.
W tym nowym paradygmacie, strategia hybrydowa przestaje być tylko jedną z opcji, a staje się fundamentem. Dla każdego dojrzałego przedsiębiorstwa, które posiada znaczące inwestycje w systemy on-premise lub podlega rygorystycznym regulacjom, chmura hybrydowa jest, jak określił to Forrester, „oświadczeniem o zdrowym rozsądku”. Jest to pragmatyczne uznanie faktu, że nie wszystkie obciążenia można lub należy przenosić do chmury publicznej.
Potrzeba utrzymania kontroli nad wrażliwymi danymi, modernizacji starszych systemów w kontrolowanym tempie czy obsługa aplikacji wymagających niskiej latencji (edge computing) sprawia, że solidna, zintegrowana architektura hybrydowa jest strategiczną koniecznością.
Z drugiej strony, strategia multi-cloud, choć teoretycznie pociągająca, w praktyce okazuje się być syrenim śpiewem dla wielu organizacji. Obietnica optymalizacji kosztów i unikania vendor lock-in często rozbija się o twardą rzeczywistość operacyjną. Zarządzanie wieloma dostawcami, z których każdy ma własne interfejsy API, konsole i polityki bezpieczeństwa, generuje ogromną złożoność.
Ta złożoność prowadzi bezpośrednio do problemu numer jeden, z którym borykają się firmy w chmurze: niekontrolowanych kosztów. Szacuje się, że aż 27% wydatków na chmurę jest marnowane, a budżety są przekraczane średnio o 17%. Wdrożenie strategii multi-cloud bez jednoczesnego zaimplementowania dojrzałej kultury i narzędzi FinOps jest receptą na finansową katastrofę.
Co więcej, idea całkowitego uniknięcia uzależnienia od dostawcy jest iluzją. Unikając zależności na poziomie infrastruktury (IaaS), firmy często wpadają w pułapkę na wyższych poziomach – uzależniając się od unikalnych usług platformowych (PaaS), wysokich kosztów transferu danych (egress fees) czy specjalistycznych kompetencji swoich zespołów. Prawdziwym celem nie jest więc eliminacja zależności, ale świadome zarządzanie ryzykiem z nią związanym.
Jaka jest zatem rekomendacja dla liderów IT? Zamiast gonić za mirażem „czystego” multi-cloudu, należy przyjąć strategię pragmatycznego, hybrydowego multi-cloudu, opartą na solidnych fundamentach. Oznacza to rozpoczęcie od dobrze zintegrowanej architektury hybrydowej, która łączy kluczowe zasoby on-premise z jednym, strategicznym partnerem chmury publicznej. Dopiero na tej stabilnej podstawie można świadomie i selektywnie dołączać usługi od innych dostawców, ale tylko wtedy, gdy przynoszą one konkretną, mierzalną wartość biznesową – na przykład dostęp do wyspecjalizowanych modeli AI czy globalną redundancję.
Kluczem do sukcesu w tej złożonej architekturze jest ujednolicona warstwa zarządzania. Technologie takie jak Kubernetes stały się standardem w orkiestracji kontenerów, zapewniając przenośność aplikacji. Jednak sam Kubernetes nie rozwiązuje wszystkich problemów; on jedynie przenosi złożoność na wyższy poziom. Dlatego niezbędne stają się zaawansowane platformy do zarządzania chmurą (CMPs), takie jak Google GKE Enterprise, Red Hat OpenShift czy VMware Aria, które oferują scentralizowany panel do zarządzania zasobami, bezpieczeństwem i kosztami w całym heterogenicznym środowisku.
Debata „multi-cloud kontra hybrid cloud” dobiegła końca, a jej miejsce zajął imperatyw skutecznego zarządzania. Zwycięską strategią nie jest dogmatyczne dążenie do jednego modelu, ale budowanie elastycznej, świadomie zarządzanej architektury, która może ewoluować wraz z potrzebami biznesu. Dla większości przedsiębiorstw najrozsądniejszą ścieżką jest podejście hybrydowe jako punkt wyjścia i fundament, a następnie ostrożna, oparta na danych ekspansja w kierunku multi-cloud.
Sukces w erze chmury zależy bowiem mniej od tego, ile chmur wybierzesz, a znacznie bardziej od tego, jak dobrze potrafisz nimi zarządzać jako spójną całością.