Jeszcze kilka lat temu rynek pracy w IT przypominał eldorado. Specjaliści dyktowali warunki, firmy konkurowały o talenty benefitami i podwyżkami, a zapotrzebowanie na kompetencje cyfrowe rosło w szybkim tempie. Dziś sytuacja wygląda zgoła inaczej: coraz więcej firm redukuje zatrudnienie, a rynek zamiast boomu notuje pełzającą stagnację.
Zmiana jest radykalna – i bolesna zarówno dla pracowników, jak i dla przedsiębiorstw. Dane pokazują, że zwolnienia grupowe stają się coraz częstszym zjawiskiem, a tempo transformacji technologicznej wymusza na rynku pracy korekty, do których wielu nie było przygotowanych.
Od rynku pracownika do rynku niepewności
Pandemia COVID-19 przyspieszyła cyfrową transformację. W latach 2020–2022 firmy masowo wdrażały rozwiązania zdalne, rozwijały systemy e-commerce i inwestowały w automatyzację procesów. Branża IT była beneficjentem tego trendu – to wtedy specjaliści mogli swobodnie wybierać oferty, a średnie wynagrodzenia rosły znacznie szybciej niż w innych sektorach.
„Jeszcze niedawno pracownicy dyktowali warunki” – podkreślała w Forbesie dr Iwona Jaroszewska-Ignatowska z kancelarii People & Law. Rzeczywiście, deficyt programistów czy inżynierów danych sprawiał, że firmy były gotowe płacić coraz więcej, by tylko przyciągnąć talenty.
Ta sytuacja nie trwała jednak długo.
Symptomy kryzysu
Od 2023 r. coraz częściej zaczęły pojawiać się informacje o redukcjach. Giganci technologiczni – od Google i Meta po Amazon – ogłaszali masowe zwolnienia, tłumacząc je koniecznością optymalizacji kosztów i skupienia się na strategicznych obszarach rozwoju. W ślad za nimi poszły mniejsze firmy, w tym polskie przedsiębiorstwa z sektora IT.
„Zdecydowanie mamy do czynienia z trudniejszym momentem dla wielu firm. Obserwujemy pełzającą stagnację. Zwolnienia grupowe pojawiają się częściej niż dwa, trzy lata temu” – mówiła ekspertka.
Statystyki potwierdzają te obserwacje. Według „Dziennika Gazety Prawnej”, w połowie 2024 r. do powiatowych urzędów pracy wpłynęły wnioski dotyczące zwolnień ponad 80 tys. pracowników – więcej niż w 2020 r., kiedy pandemia sparaliżowała gospodarkę.
Ekonomia i technologia ramię w ramię
Przyczyn zmian jest kilka. Pierwsza to presja kosztowa. Wzrost płacy minimalnej – obecnie 4666 zł brutto, a od stycznia 2025 r. 4806 zł brutto – mocno wpływa na budżety firm.
„Zwolnienia to często efekt zamykania zakładów i przenoszenia produkcji za granicę, do czego dochodzi m.in. z powodu wysokiej podwyżki płacy minimalnej” – tłumaczyła Jaroszewska-Ignatowska.
Drugi czynnik to technologia. Sztuczna inteligencja, która w ostatnich dwóch latach dynamicznie wkroczyła do biznesu, zaczyna realnie wypierać niektóre zadania wykonywane dotąd przez ludzi.
„To bezpośredni efekt wejścia nowych technologii, przede wszystkim sztucznej inteligencji” – wskazywała ekspertka, podając przykład firmy IT, w której aż 80 proc. pracowników zostało objętych procesem zwolnień.
AI zmienia krajobraz zatrudnienia szybciej, niż się spodziewano. Narzędzia automatyzujące kodowanie, generujące treści czy analizujące dane pozwalają firmom ograniczać koszty. Z perspektywy przedsiębiorstw to naturalny krok – z punktu widzenia pracowników oznacza jednak utratę stabilności.
Kto traci, a kto zyskuje?
Na pierwszej linii ryzyka znajdują się stanowiska związane z powtarzalnymi czynnościami. Automatyzacja uderza w copywriterów, specjalistów od marketingu czy wsparcia technicznego. Część ekspertów wskazuje, że również w zawodach prawniczych – dotąd odpornych na technologię – mogą nastąpić głębokie zmiany związane z rozwojem narzędzi do analizy dokumentów i przygotowywania opinii.
Nie oznacza to jednak, że rynek pracy w IT zmierza ku zapaści. Zmienia się jego struktura. Firmy coraz bardziej potrzebują specjalistów od zarządzania modelami AI, bezpieczeństwa danych czy wdrażania chmury obliczeniowej. Obszary takie jak cyberbezpieczeństwo, AI governance czy rozwój algorytmów stają się kluczowymi polami inwestycji.
Nowe reguły gry
Dla pracowników oznacza to konieczność podnoszenia kwalifikacji i elastyczności w podejściu do kariery. Inwestowanie w naukę nowych technologii, certyfikacje i rozwój w obszarach trudnych do zautomatyzowania staje się dziś podstawowym warunkiem utrzymania konkurencyjności na rynku pracy.
Firmy z kolei muszą redefiniować modele biznesowe. Proste świadczenie usług programistycznych czy outsourcing IT nie wystarczy, jeśli konkurencja z niższymi kosztami pracy i dostępem do automatyzacji oferuje podobną jakość taniej. Szansą są usługi specjalistyczne, projekty wysokomarżowe i innowacyjne wdrożenia, w których kompetencje ludzkie i technologia AI współpracują, zamiast się wykluczać.
Koniec eldorado, początek transformacji
W ciągu zaledwie kilku lat rynek pracy w IT przeszedł drogę od „rynku pracownika” do okresu głębokiej niepewności. Zmiana nie jest jednak tylko kryzysem – to raczej proces dostosowania do nowych realiów gospodarczych i technologicznych.
Jeszcze niedawno mówiło się o złotej erze IT. Dziś rynek przypomina poligon doświadczalny dla firm szukających równowagi między kosztami a innowacjami. To nie koniec branży, ale początek nowej epoki, w której wygrają ci, którzy najszybciej nauczą się współpracować z technologią – zamiast z nią konkurować.