Rynek cyberbezpieczeństwa przechodzi regionalną transformację – podczas gdy globalny wzrost wyhamowuje, Europa zyskuje na znaczeniu. Dane IDC za IV kwartał 2024 r. pokazują, że to właśnie region EMEA napędza sprzedaż rozwiązań sprzętowych, redefiniując układ sił w branży.
Kontekst globalny: umiarkowany wzrost, ale zróżnicowany regionalnie
Rynek urządzeń zabezpieczających rośnie, ale powoli. W czwartym kwartale 2024 r. przychody globalne sięgnęły 5,1 mld dol., co oznacza skromny wzrost o 1,5% rok do roku – zaledwie 77 mln dol. więcej niż rok wcześniej. Z perspektywy rynku warte odnotowania jest jednak to, gdzie ten wzrost się wydarzył. Podczas gdy region Azji i Pacyfiku (APAC) zanotował spadek o 4,4%, a rynki rozwinięte jak USA w dużej mierze się ustabilizowały, całą dynamikę przejęła Europa. Region EMEA urósł o 12,4%, a sama Europa Zachodnia – aż o 15,4%. To właśnie ten rynek pcha całą kategorię do przodu.
Co napędza inwestycje w Europie?
Za wzrostem w EMEA stoi nie moda, a regulacje i realna presja geopolityczna. Wchodzące w życie NIS2 i DORA zmuszają organizacje – szczególnie w sektorze publicznym i finansowym – do aktualizacji infrastruktury zabezpieczeń, często właśnie w warstwie sprzętowej. Do tego dochodzi rosnąca potrzeba autonomii technologicznej: po doświadczeniach z pandemią i wojną w Ukrainie europejskie rządy i firmy coraz mocniej inwestują w lokalnie kontrolowane, odporne systemy. Efekt? Sprzęt zabezpieczający wraca do łask jako fizyczna kotwica w cyfrowej strategii bezpieczeństwa.
Jak wygląda europejski model bezpieczeństwa IT?
Europejskie podejście do bezpieczeństwa to pragmatyczna hybryda. Fizyczna warstwa – firewalle, appliance’y, urządzenia brzegowe – stanowi punkt wyjścia, ale realną wartość budują usługi: subskrypcje, aktualizacje, wsparcie zgodne z regulacjami. Chmura? Tak, ale nie bezwarunkowo. Wiele organizacji łączy ją z lokalnymi rozwiązaniami on-prem i edge, szczególnie w sektorze przemysłowym czy opiece zdrowotnej. W efekcie europejski rynek nie tylko kupuje więcej sprzętu – on go inaczej wykorzystuje: jako platformę, nie jako cel.
Co to oznacza dla kanału sprzedaży IT?
Dla integratorów i dystrybutorów to wyraźny sygnał: sprzęt znów generuje marżę, ale nie sam z siebie. Rośnie popyt na oferty łączące appliance’y z subskrypcjami, serwisem i zgodnością regulacyjną. Klienci oczekują kompleksowych projektów bezpieczeństwa, a nie pojedynczych produktów. To otwiera przestrzeń na doradztwo, usługi zarządzane i długofalowe kontrakty. Kanał, który potrafi połączyć sprzedaż z kompetencją w obszarze compliance i architektury hybrydowej, zyskuje przewagę – i nową rolę w łańcuchu wartości.
Kto zyska, kto musi przyspieszyć?
Na obecnym kursie wygrywają ci, którzy oferują sprzęt z mocnym zapleczem usługowym – Fortinet, Check Point czy Stormshield dobrze wpisują się w europejski klimat regulacyjny i preferencje wdrożeniowe. Zyskują też vendorzy, którzy inwestowali w lokalną obecność i wsparcie techniczne w regionie EMEA. Z kolei dostawcy stawiający wyłącznie na model SaaS, bez realnej oferty appliance’ów, mogą tracić na znaczeniu – przynajmniej w krótkim terminie. Dostosowanie portfolio do europejskich realiów nie jest opcjonalne. To wymóg, jeśli chcą grać o większy kawałek rynku.
Europa nie tylko nadrabia zaległości w cyberbezpieczeństwie – zaczyna wyznaczać kierunek. Regulacje, presja geopolityczna i rosnące znaczenie edge’u sprawiają, że inwestycje w sprzęt znów mają strategiczne znaczenie. Dla producentów to czas na rewizję ofert pod kątem zgodności i lokalnych potrzeb. Dla kanału – moment, by wyjść poza transakcję i zbudować pozycję doradcy w obszarze bezpieczeństwa i zgodności.