Szef Google DeepMind ostrzega – AI zabierze ludziom zawody szybciej, niż myślisz

Sztuczna inteligencja wkracza na rynek pracy szybciej, niż większość z nas się spodziewała — i według szefa Google DeepMind, Demisa Hassabisa, zmieni go nieodwracalnie w ciągu najbliższej dekady. Jego ostrzeżenie to nie futurystyczna wizja, lecz apel o natychmiastowe przygotowanie się do świata, w którym AI stanie się kompetencją równie podstawową jak czytanie czy pisanie.

Klaudia Ciesielska
4 min
Demis Hassabis, Google DeepMind
źródło: Google I/O Keynote

W świecie technologii, w którym nadmiar szumu informacyjnego często rozmywa wagę wypowiedzi, głos Demisa Hassabisa, szefa Google DeepMind, brzmi jak zapowiedź sejsmicznych zmian. W niedawnym wywiadzie ostrzega, że sztuczna inteligencja w ciągu 5–10 lat wywrze ogromny wpływ na rynek pracy. Z pozoru to kolejna iteracja znanej narracji. Ale tym razem idzie dalej: to apel o natychmiastowe działanie, zwłaszcza dla młodych ludzi wchodzących na ścieżkę edukacyjną.

AI jako znak rozpoznawczy pokolenia Alpha

Hassabis rysuje analogię, która trafia w sedno: Internet zdefiniował milenialsów, smartfony — pokolenie Z, a generatywna sztuczna inteligencja ma być znakiem towarowym generacji Alpha. Dla tej ostatniej oznacza to nie tylko oswojenie się z kolejną technologią, ale świadome wejście w świat, w którym automatyzacja, modele językowe i algorytmy podejmujące decyzje będą podstawowym tłem życia zawodowego.

Nie chodzi już o umiejętność „obsługi” AI, ale o zrozumienie jej zasad działania i wpływu na otoczenie. Hassabis wskazuje, że AGI — sztuczna inteligencja ogólna — może pojawić się w mniej niż dekadę. Nawet jeśli to zbyt optymistyczna prognoza, tempo zmian technologicznych już dziś wyprzedza zdolność systemów edukacyjnych do adaptacji.

Czego powinni uczyć się studenci?

Odpowiedź Hassabisa nie jest rewolucyjna, ale za to realistyczna: nadal warto inwestować w podstawy STEM (nauki ścisłe i techniczne), szczególnie programowanie. Równocześnie jednak na znaczeniu zyskują kompetencje miękkie — elastyczność poznawcza, kreatywność, odporność psychiczna. To one mają być „trudniejsze do zautomatyzowania”.

Ad imageAd image

To przesunięcie akcentów nie jest nowe. Już w raporcie Światowego Forum Ekonomicznego z 2023 roku „Future of Jobs” wskazywano, że do 2027 roku aż 44% podstawowych umiejętności pracowników ulegnie zmianie. Jednak w kontekście AI zyskuje to nową ostrość — bo po raz pierwszy zagrożone są również zawody typowo intelektualne: analiza danych, copywriting, a nawet niektóre aspekty programowania.

Rewizja wartości umiejętności manualnych

Znamienne, że Hassabis ostrzega przed przecenianiem wiedzy czysto technicznej. Maszyny coraz lepiej radzą sobie z czynnościami manualnymi i schematycznymi, od obsługi magazynów po analizę zdjęć rentgenowskich. Dlatego bardziej przyszłościowe stają się te kompetencje, które są trudne do formalnego opisania — np. zdolność łączenia wiedzy z różnych dziedzin czy rozwiązywania nieoczywistych problemów.

To przesłanie wpisuje się w szerszy trend redefinicji pojęcia „kompetencji przyszłości”. Wśród firm technologicznych i edukacyjnych coraz częściej mówi się o potrzebie „human-centered tech skills” — czyli połączenia technologii z empatią, etyką, zdolnością współpracy z maszynami i ludźmi jednocześnie.

Teraźniejszość, nie przyszłość

Kluczowe przesłanie Hassabisa brzmi: AI nie jest zjawiskiem przyszłości. To już teraźniejszość. A każdy, kto planuje swoją ścieżkę zawodową, musi uwzględnić ten fakt natychmiast. Dla uczniów i studentów oznacza to nie tylko świadomy wybór kierunku studiów, ale również aktywne testowanie nowych narzędzi — od ChatGPT i Gemini po Midjourney i GitHub Copilot.

Warto zauważyć, że radykalna zmiana niekoniecznie dotknie wszystkich zawodów w równym stopniu. Eksperci z McKinsey szacują, że do 2030 roku nawet 30% zadań w wybranych branżach może być wykonywanych przez AI. Ale to nie oznacza 30% bezrobotnych. Część ról ulegnie przekształceniu, inne — zyskają nowy sens.

AI to test adaptacyjny dla systemów edukacji i rynku pracy

Największe wyzwanie nie leży w samej technologii, ale w adaptacji społecznej. Systemy edukacyjne, zwłaszcza w Europie, nie nadążają za tempem zmian. Nadal kładzie się nacisk na testowanie wiedzy zamiast rozwijania umiejętności poznawczych. Rynki pracy są z kolei nieprzygotowane do masowej reskillingu — a to on zdecyduje, czy transformacja będzie miała charakter pozytywny.

Dlatego głos Hassabisa warto traktować nie tylko jako apel do studentów, ale też ostrzeżenie dla decydentów: sztuczna inteligencja nie poczeka, aż świat ją dogoni. Albo przygotujemy się dziś, albo jutro będziemy improwizować.

Udostępnij