Unia Europejska przygotowuje się do głosowania nad nałożeniem ceł importowych na pojazdy elektryczne produkowane w Chinach. Stawki ceł mogą sięgać nawet 45%, co może mieć daleko idące konsekwencje dla europejskiego rynku motoryzacyjnego i relacji handlowych z Pekinem. Głosowanie nad tymi propozycjami ma się odbyć w październiku, a wynik zależeć będzie od zgody większości państw członkowskich UE.
Zgodnie z doniesieniami Bloomberg News, państwa członkowskie UE otrzymały już projekt rozporządzenia, które przewiduje nałożenie dodatkowych ceł na chińskie samochody elektryczne. Proponowane cła obejmują dodatkowe opłaty w wysokości do 35,3%, co w połączeniu z obecnie obowiązującym unijnym cłem importowym na poziomie 10%, daje łącznie aż 45%. Wprowadzenie tak wysokich taryf ma na celu ochronę europejskiego rynku przed zalewem tańszych pojazdów elektrycznych z Chin, które w ostatnich latach zdobywają coraz większy udział w rynku dzięki niższym kosztom produkcji.
Decyzja o nałożeniu nowych ceł nie jest jednak jeszcze przesądzona. Termin głosowania był kilkukrotnie przesuwany, m.in. z powodu prowadzonych na ostatnią chwilę negocjacji z władzami chińskimi. Pekin, jak donoszą źródła zaznajomione ze sprawą, próbuje wypracować rozwiązanie, które pozwoliłoby uniknąć nowych opłat i załagodzić napięcia handlowe. Na chwilę obecną nie wiadomo, czy uda się osiągnąć porozumienie, które zadowoliłoby obie strony.
Głosowanie odbędzie się wśród 27 państw członkowskich UE, a do odrzucenia nowych ceł wymagana jest kwalifikowana większość – 15 państw reprezentujących co najmniej 65% populacji Unii. Jeśli kwalifikowana większość nie zostanie osiągnięta, cła wejdą w życie do końca października.
Propozycja wprowadzenia ceł na pojazdy elektryczne z Chin odzwierciedla rosnące zaniepokojenie Brukseli gwałtownym rozwojem chińskiego sektora motoryzacyjnego. Chińskie firmy, takie jak BYD czy Nio, coraz mocniej wchodzą na rynek europejski, oferując konkurencyjne cenowo pojazdy elektryczne, które w niektórych przypadkach przewyższają europejskie odpowiedniki pod względem zasięgu i technologii. To z kolei stawia europejskich producentów, takich jak Volkswagen czy Stellantis, w trudnej sytuacji.
Komisja Europejska nie odniosła się jeszcze do pytań dotyczących bieżącej sytuacji, ale z dotychczasowych informacji wynika, że Bruksela poważnie rozważa wprowadzenie tych środków ochronnych, mając na uwadze przede wszystkim interesy własnych producentów. Jednakże, zacieśnianie polityki handlowej względem Chin może skutkować odwetowymi działaniami Pekinu, co stwarza ryzyko eskalacji wojny handlowej między tymi dwoma potęgami gospodarczymi.