Jak kurs dolara i euro wpływa na ceny serwerów, laptopów i komponentów

Planowanie budżetów na sprzęt IT w Polsce przypomina grę na dwóch frontach, gdzie obok postępu technologicznego trzeba śledzić nieprzewidywalne wahania kursu dolara, mające bezpośredni wpływ na ceny serwerów i komponentów. Zrozumienie, dlaczego dolar dominuje w cenach serwerów, podczas gdy euro często stabilizuje rynek laptopów, jest kluczem do optymalizacji kosztów i uniknięcia kosztownych pułapek w niestabilnym otoczeniu rynkowym.

9 Min
KURS usd, serwery

Dla każdego dyrektora IT i właściciela małego lub średniego przedsiębiorstwa w Polsce, planowanie budżetu na sprzęt technologiczny przypomina grę na dwóch frontach. Jednym okiem monitorują postęp technologiczny i potrzeby firmy, a drugim – z rosnącym niepokojem – śledzą wykresy kursów walut. To nie przypadek. Wahania na rynkach Forex, zwłaszcza kursu dolara amerykańskiego (USD/PLN), mają bezpośredni i często brutalny wpływ na finalne ceny serwerów, laptopów i komponentów.

Gdy jesienią 2022 roku złoty był rekordowo słaby, a kurs dolara sięgał 5 złotych, polscy konsumenci i firmy przeżyli szok. Wprowadzenie nowych produktów przez Apple wiązało się z podwyżkami cen sięgającymi 30%. Ten skrajny przykład obnażył fundamentalną prawdę o polskim rynku IT: jesteśmy importerem technologii, a globalny łańcuch dostaw wyceniony jest w twardej walucie.

Jednak sprowadzanie tej zależności wyłącznie do prostego przelicznika USD/PLN to błąd, który może kosztować firmy dziesiątki tysięcy złotych. Analiza rynku z ostatnich lat pokazuje, że cena na fakturze jest wypadkową co najmniej czterech sił: kursu dolara, stabilizującej roli euro, globalnej podaży półprzewodników oraz wojen cenowych między gigantami technologicznymi.

Dla polskich MŚP zrozumienie tej złożonej mechaniki i aktywne zarządzanie ryzykiem przestaje być opcją, a staje się strategiczną koniecznością.

Anatomia ceny: dlaczego serwer mówi po dolarowemu, a laptop po europejsku

Aby skutecznie zarządzać kosztami, trzeba zrozumieć, dlaczego różne kategorie sprzętu inaczej reagują na wahania kursowe.

Większość globalnego handlu technologią, od płytek krzemowych na Tajwanie po gotowe mikroprocesory Intela czy AMD, rozliczana jest w dolarach amerykańskich (USD). Polski dystrybutor lub integrator, kupując komponenty lub serwery, płaci za nie w USD. Oznacza to, że każdy wzrost kursu USD/PLN niemal natychmiastowo podnosi koszt zakupu. Dystrybutorzy, chcąc chronić marże, muszą przenieść ten koszt na klienta końcowego.

Rynek serwerów jest tu najbardziej wrażliwy. Konfiguracje “na zamówienie” (CTO), zamawiane u producentów takich jak Dell czy HPE, są często wyceniane bezpośrednio w USD, co sprawia, że polska firma ponosi niemal stuprocentowe ryzyko kursowe.

Inaczej wygląda sytuacja w segmencie laptopów. Znaczna ich część trafia do Polski przez europejskie centra dystrybucyjne, zlokalizowane w strefie euro (np. w Niemczech czy Holandii). Polski dystrybutor rozlicza się ze swoim europejskim dostawcą w euro (EUR). Kurs EUR/PLN staje się w tym modelu “filtrem” lub “amortyzatorem” dla gwałtownych skoków dolara. Ceny laptopów są przez to stabilniejsze, ale należy pamiętać, że w cenie euro “zaszyty” jest już wcześniejszy przelicznik USD/EUR, ustalony przez europejską centralę.

Istnieje też zjawisko “opóźnienia cenowego” (price lag). Dystrybutorzy utrzymują stany magazynowe, które kupili po starym, niższym kursie. Dlatego zmiany nie zawsze przenoszą się na ceny 1:1. Doskonale pokazał to początek 2021 roku: między grudniem 2020 a marcem 2021 kurs USD/PLN wzrósł o ponad 9%, jednak średnie ceny smartfonów i tabletów podniosły się w tym czasie “tylko” o 4%. Rynek tymczasowo wchłonął część uderzenia, co dało firmom krótkie “okno” na zakupy, zanim dotarła nowa, droższa dostawa.

Pułapka rynku serwerów 2024/2025: utracona okazja MŚP

Analiza rynku serwerów ujawnia kluczowy i ryzykowny paradoks, w który wpadło wiele polskich firm. Rok 2024, paradoksalnie, był teoretycznie najlepszym od lat momentem na modernizację infrastruktury. Złożyły się na to dwa kluczowe czynniki:

  • Silny złoty: W 2024 roku notowano “słabszy kurs dolara”, co znacząco obniżało koszt importu sprzętu wycenianego w USD.
  • Globalna wojna cenowa: Jednocześnie na rynku trwała brutalna walka o udziały między Intelem a AMD. Doprowadziło to do gigantycznych obniżek cen kluczowych procesorów serwerowych (Xeon i EPYC), sięgających na rynku amerykańskim nawet 35-50% poniżej cen katalogowych.

Mocna waluta i tanie komponenty bazowe – podręcznikowe “okno zakupowe”. Mimo to, dane rynkowe pokazują, że polski rynek sprzętu IT spadł w 2024 roku (wartość w USD spadła z 10.03 mld do 9.39 mld). Firmy, prawdopodobnie z powodu ogólnej sytuacji makroekonomicznej i wysokich stóp procentowych, wstrzymały inwestycje. 

Teraz firmy te mogą wpaść w pułapkę. Firmy, które przeczekały 2024 rok w nadziei na dalsze spadki, w 2025 roku staną przed znacznie gorszą sytuacją. Prognozy na początek 2025 wskazują na 18-procentowy wzrost średnich cen chipów oraz ponowne wydłużenie terminów realizacji zamówień do ponad 4 miesięcy. Próba “przeczekania” okazała się strategicznym błędem – firmy te będą zmuszone kupić sprzęt drożej i z dłuższym czasem oczekiwania.

Hałas w danych: kiedy kurs walut Schodzi na drugi plan

Analiza cen IT wyłącznie przez pryzmat walut jest niepełna. Istnieją czynniki, które okresowo stają się ważniejsze.

Pierwszym jest dostępność półprzewodników. Kryzys lat 2021-2022 pokazał, że cena staje się drugorzędna wobec samej możliwości zakupu. Co więcej, kryzys ten wygenerował potężne, ukryte ryzyko walutowe. Jeśli średni czas oczekiwania na serwer wynosi ponad 4 miesiące, polska firma składająca zamówienie w styczniu (przy kursie 4.00 PLN) z terminem płatności w maju, może być zmuszona zapłacić o 10% więcej, jeśli kurs w międzyczasie wzrośnie do 4.40 PLN.

Drugim czynnikiem jest geopolityka. Decyzje o cłach, jak te nakładane przez USA na import z Chin, wymuszają na producentach (Dell, HP, Lenovo) kosztowne przenoszenie fabryk, np. do Wietnamu. Koszty tej globalnej reorganizacji łańcucha dostaw są wliczane w bazową cenę produktu, podnosząc ją dla wszystkich, niezależnie od lokalnych kursów walut.

Jak MŚP mogą się zabezpieczyć?

Dla polskich przedsiębiorstw bierność wobec ryzyka walutowego to hazard. Zamiast próbować przewidzieć idealny “dołek” (co, jak pokazał 2024 rok, jest niemal niemożliwe), firmy muszą wdrożyć świadome strategie zarządzania ryzykiem.

1. Planowanie zakupów w oparciu o cykle, nie “timing”: Zamiast zgadywać, działy IT i finansowe powinny monitorować oba kluczowe wskaźniki: lokalny kurs USD/PLN oraz globalne trendy cenowe komponentów (np. wojny cenowe CPU). Budżet powinien być na tyle elastyczny, by przyspieszyć kluczowe zakupy, gdy oba te wskaźniki są korzystne.

2. Aktywne zarządzanie ryzykiem walutowym (Hedging): Instrumenty zabezpieczające, dotychczas postrzegane jako domena wielkich korporacji, są dziś dostępne także dla MŚP.

  • Kontrakty terminowe (Forward): To najprostsze narzędzie. Jeśli firma wie, że za 3 miesiące musi kupić sprzęt za 50 000 USD, może “zamrozić” dzisiejszy kurs w kontrakcie z bankiem. Eliminuje to ryzyko, choć jednocześnie pozbawia korzyści, jeśli kurs spadnie.
  • Opcje walutowe: Działają jak “polisa ubezpieczeniowa”. Firma płaci niewielką premię za prawo (ale nie obowiązek) zakupu waluty po ustalonym kursie. Jeśli kurs rynkowy jest lepszy – korzysta z rynku. Jeśli gorszy – wykonuje opcję, chroniąc się przed stratą.
  • Hedging naturalny: Najprostsza metoda dla firm, które mają przychody w USD lub EUR (np. z eksportu usług IT). Polega na płaceniu za importowany sprzęt walutą, którą się zarobiło, omijając w ten sposób całkowicie koszty przewalutowania.

3. Budowanie odporności łańcucha dostaw: Zagrożenia na 2025 rok (droższe chipy, dłuższe dostawy ) pokazują, że MŚP muszą myśleć nie tylko o swoim ryzyku, ale i o ryzyku swoich dostawców. Warto aktywnie rozmawiać z lokalnymi integratorami IT. Kluczowe pytanie brzmi: czy dostawca ma zdywersyfikowane źródła?

Najlepszą strategią dla MŚP może być podpisanie z dostawcą umowy ramowej na cykliczne dostawy sprzętu (np. 50 laptopów kwartalnie) w stałej cenie PLN przez 12 miesięcy. W ten sposób to dostawca, który jest znacznie lepiej przygotowany do profesjonalnego hedgingu, bierze na siebie ryzyko walutowe (USD/PLN) i ryzyko cenowe komponentów (prognozowany wzrost o 18% ). Taka umowa zapewnia bezcenną przewidywalność kosztów operacyjnych.

W niestabilnym otoczeniu gospodarczym, zarządzanie ryzykiem walutowym w IT przestaje być zadaniem działu finansowego. Staje się kluczowym elementem strategii technologicznej firmy.

Udostępnij