W erze cyfrowej, kiedy każde kliknięcie i każdy bit danych może być wykorzystany przeciwko nam, cyberbezpieczeństwo stało się równie ważne jak tarcza żelazna w starożytnych bitwach. Microsoft, gigant technologiczny i strażnik jednych z największych skarbców danych świata, po raz kolejny przekształca swoją strategię obrony. Brad Smith i Charlie Bell, architekci nowej Inicjatywy Bezpiecznej Przyszłości, uważają, że czas na AI jako superbohatera w opowieści o cyberbezpieczeństwie.
Microsoft – zabawa w przełomy
Najnowsze obietnice Microsoftu brzmią jak ryczące lwy na papierze, ale pytanie brzmi: czy w rzeczywistości nie są to przypadkiem zamki z piasku? Odpowiedzialność za gigantyczną wpadkę bezpieczeństwa w Exchange Online wisi nad firmą jak ciemna chmura, a zapowiadana tarcza AI ma za zadanie rozwiać nadciągające burze. Jednak nie można oprzeć się wrażeniu, że to, co Microsoft nazywa przełomową inicjatywą, inni mogą określić mianem zwyczajnego kroku naprzód.
Rewolucyjne czy oczywiste?
Użycie AI do wzmocnienia cyberbezpieczeństwa nie jest nowością. Fakt, że Microsoft chwali się planami zastosowania AI w ochronie tożsamości i reagowaniu na incydenty, świadczy o tym, że firma może nadążać za konkurencją, ale na pewno jej nie wyprzedza, przynajmniej biorąc pod uwagę oficjalne komunikaty. Włączenie CodeQL do procesu rozwoju oprogramowania jest jak zbudowanie dodatkowego muru wokół już istniejącej twierdzy – to zdecydowanie pozytywne, ale nie unikatowe podejście do zapewnienia “ciągłego bezpieczeństwa”.
Uproszczenie ochrony Microsoft zwraca uwagę na uproszczenie procesu aktywacji wieloskładnikowego uwierzytelniania (MFA) dla użytkowników, co jest jak najbardziej słusznym kierunkiem. Jednakże znowu zastanawiamy się – czy to krok naprzód, czy też zaledwie dotrzymanie kroku? W końcu samo AWS zamierza wprowadzić MFA jako domyślną opcję od przyszłego roku.
Reakcja na incydenty
Przyrzeczenie szybszej reakcji na luki w zabezpieczeniach to muzyka dla uszu klientów Azure, ale czy nie jest to reakcja zamiast prewencji? W przeszłości wolne działania Microsoftu w odpowiedzi na krytyczne zagrożenia były źródłem frustracji. Obiecując interwencje o pięćdziesiąt procent szybsze, firma zdaje się przyznawać, że poprzednia szybkość reakcji była niewystarczająca.
W świetle ostatnich wydarzeń, inicjatywa Microsoftu może być postrzegana jako desperacka obrona po potknięciu, a nie jako przewidująca strategia obronna. W erze, gdy hakerzy są zawsze o krok przed korporacjami, wszelkie działania zmierzające do wzmocnienia bezpieczeństwa są godne pochwały. Jednakże, by być opiniotwórczym liderem, nie wystarczy śledzić ścieżki innych – trzeba przecierać szlaki. Microsoft musi udowodnić, że jego “tarcza AI” to nie tylko kolejny modny gadżet w arsenale cyberbezpieczeństwa, ale rzeczywista zmiana paradigmatyczna w sposobie, w jaki firma i jej użytkownicy mogą spać spokojnie wiedząc, że ich dane są bezpieczne.
Prawdziwym testem dla Microsoftu nie będzie jednak wprowadzenie tych technologii, ale skuteczność ich działania w realnych warunkach. Historia nauczyła nas, że żaden system nie jest niezawodny i to nie technologia AI sama w sobie, lecz sposób jej implementacji i ciągłe doskonalenie decydują o sukcesie.