Nowa wojna celna Trumpa – smartfony z ulgą, półprzewodniki pod lupą

Donald Trump wraca do gry z nowym planem taryfowym, który może uderzyć w fundamenty globalnego łańcucha dostaw elektroniki. Choć smartfony i laptopy chwilowo uniknęły ceł, sektor półprzewodników znalazł się w bezpośrednim ogniu nadchodzącego dochodzenia bezpieczeństwa narodowego.

Izabela Myszkowska
źródło: Freepik

Donald Trump wrócił do swojej ulubionej broni w polityce zagranicznej: ceł. W niedzielę były prezydent USA zapowiedział dochodzenie w sprawie bezpieczeństwa narodowego związanego z łańcuchem dostaw elektroniki — i choć chwilowo smartfony i komputery zostały wyłączone z ostatniej rundy wzajemnych taryf na Chiny, to według słów samego Trumpa to tylko „przeniesienie do innego wiaderka”. Sygnał jest jasny: nadchodzi nowa fala ceł, tym razem celująca w półprzewodniki.

To zła wiadomość dla Apple, Intela i setek mniejszych firm, które dziś wciąż polegają na azjatyckich dostawcach — od testowania chipów po montaż końcowy laptopów i smartfonów. Ale z perspektywy Trumpa, to właśnie ten ból ma wymusić przeniesienie produkcji do USA. Pytanie brzmi: czy ten ból nie będzie zbyt kosztowny?

Krótkotrwała ulga, długofalowe konsekwencje

Decyzja o wyłączeniu urządzeń konsumenckich z ostatnich taryf przyniosła w piątek ulgę takim firmom jak Apple, które od miesięcy lobbuje w Waszyngtonie przeciwko kolejnym barierom handlowym. Ale ulga była krótkotrwała. Sekretarz handlu Howard Lutnick otwarcie zapowiedział, że te same produkty mogą zostać objęte „oddzielnymi nowymi obowiązkami” już za miesiąc lub dwa.

W efekcie branża technologiczna znów trafia w stan zawieszenia. „Zmienia się to każdego dnia” — skwitował strateg rynkowy Sven Henrich. Inwestorzy mają coraz większy problem z oceną ryzyka regulacyjnego. A to przekłada się na spadki wycen i zamrożone decyzje inwestycyjne.

Ad imageAd image

Od Apple do AMD: kto może ucierpieć?

Wbrew pozorom, cła na półprzewodniki to nie tylko problem producentów chipów. To zagrożenie dla całego ekosystemu — od projektantów po integratorów końcowych. Apple, mimo że projektuje swoje układy samodzielnie, nadal produkuje je w Azji. AMD i NVIDIA zlecają produkcję firmom takim jak TSMC. Intel próbuje skrócić dystans inwestując w nowe fabryki w USA i Europie, ale to strategia na lata, nie na kwartały.

Nowe cła mogą też uderzyć w firmy z tzw. drugiego szeregu — te, które montują, testują i pakują komponenty. Dla nich nagła zmiana struktury kosztów może oznaczać konieczność relokacji lub redukcję marż do zera. A z tym wiąże się potencjalny wzrost cen detalicznych dla konsumentów — coś, co w środku walki z inflacją brzmi jak polityczne samobójstwo.

Geopolityka, fentanyl i… półprzewodniki

Zamieszanie celne ma też drugie dno. Jak zauważył doradca handlowy Peter Navarro, cytowany przez Reuters, Waszyngton stara się wywierać presję na Pekin również w innych obszarach — m.in. w sprawie łańcuchów dostaw fentanylu. Półprzewodniki stają się narzędziem nacisku, nawet jeśli nie mają bezpośredniego związku z polityką antynarkotykową.

Trumpowski ostry styl uprawiania polityki wprowadza nie tylko chaos na rynkach, ale i niepokój wśród partnerów handlowych. Chiny zareagowały lustrzanie, podnosząc cła do 125%. W Waszyngtonie coraz częściej słychać głosy krytyki. 

Dla branży technologicznej najważniejsze będzie jedno: czas reakcji. Firmy, które już dziś inwestują w lokalne łańcuchy dostaw (jak Intel w Arizonie czy TSMC w Nevadzie), mogą wygrać. Ci, którzy liczą na kolejne wyjątki i „tymczasowe” ulgi, mogą się przeliczyć.

Udostępnij