Cła i limity mocy uderzają w infrastrukturę AI. Czy to spowolni jej rozwój?

Rosnący apetyt na moc obliczeniową napędzaną sztuczną inteligencją może natrafić na niespodziewaną barierę – globalne napięcia handlowe i ograniczenia infrastrukturalne. Najnowszy raport Międzynarodowej Agencji Energetycznej ostrzega, że wojna taryfowa i presja energetyczna mogą znacząco spowolnić rozwój centrów danych, które miały być filarem cyfrowej transformacji.

Klaudia Ciesielska
źródło: Unsplash

Kiedy AI przestaje być tylko modnym hasłem, a staje się realnym motorem zapotrzebowania na moc obliczeniową, świat zachłannie rozbudowuje infrastrukturę centrów danych. Jednak najnowszy raport Międzynarodowej Agencji Energetycznej (IEA) rzuca cień na tę ekspansję. Dyrektor ds. technologii agencji, Laura Cozzi, przestrzega, że eskalujące cła mogą znacznie spowolnić rozwój centrów danych – szczególnie w USA, Chinach i Unii Europejskiej, które mają odpowiadać aż za 80% wzrostu popytu w tej dekadzie.

Wzrost, ale z zastrzeżeniami

IEA prognozuje, że do 2030 r. centra danych będą zużywać nawet 945 TWh energii elektrycznej – więcej niż całe Niemcy obecnie. Jednak to scenariusz bazowy. W wariancie „przeciwnych wiatrów” – czyli realiów z większą liczbą ceł, słabszym wzrostem gospodarczym i presją kosztową – konsumpcja spadłaby do 670 TWh. Różnica? Około 30% mniej mocy, a to oznacza mniejszą liczbę uruchomionych centrów danych lub mniejsze ich wykorzystanie.

Taki spadek nie jest wyłącznie kwestią energii. To objaw szerszego problemu – napięć na styku technologii, polityki handlowej i zdolności infrastrukturalnych.

Firewall, data center, vmware

USA liderem… ale na ile?

Stany Zjednoczone są dziś epicentrum inwestycji w centra danych – niemal połowa globalnego wzrostu zapotrzebowania na energię do 2030 r. ma pochodzić właśnie z tego rynku. Jednak ten boom budzi pytania. Amerykańscy dostawcy energii raportują wnioski o nowe moce, które przewyższają nie tylko ich szczytowe zapotrzebowanie, ale nawet obecne możliwości produkcyjne.

Ad imageAd image

Innymi słowy – firmy technologiczne, od gigantów hiperskalowych po startupy AI, żądają więcej mocy, niż elektrownie są w stanie zapewnić. Skutek? Ryzyko opóźnień, spiętrzeń projektowych i lokalnych wąskich gardeł, szczególnie że 50% nowych inwestycji powstaje w już przeciążonych klastrach.

Dla partnerów technologicznych, integratorów i dostawców infrastruktury to sytuacja paradoksalna. Popyt rośnie jak nigdy wcześniej, ale jego realizacja może utknąć w martwym punkcie – nie przez brak klientów, ale przez ograniczenia po stronie podaży: energii, komponentów, przepustowości sieci czy kosztów transportu wynikających z ceł.

Strategicznym ruchem w najbliższych latach może okazać się dywersyfikacja dostaw i lokalizacji projektów – nie tylko ze względu na optymalizację kosztów, ale też na odporność łańcucha wartości. Integratorzy i VAR-y powinni przyglądać się nie tylko parametrom technologicznym sprzętu, ale też jego pochodzeniu i drogom logistycznym – bo te mogą z dnia na dzień stać się punktem zapalnym.

AI potrzebuje prądu. A prąd – stabilnych reguł gry

W ostatecznym rozrachunku, najnowsze dane IEA są przypomnieniem, że rozwój AI i infrastruktury IT nie odbywa się w próżni. Za każdą nową instancją modelu językowego stoi realna elektrownia, linia przesyłowa i decyzja regulatora. A dziś te elementy są coraz bardziej uwikłane w polityczne spory, których skutków nie da się łatwo przeskoczyć nawet najlepszym kodem.

Udostępnij