Jak daleko nam do etycznych maszyn?

Norbert Biedrzycki
7 min

Ostrożne szacunki mówią, że w 2025 roku udział samochodów autonomicznych w całkowitym rynku samochodowym wzrośnie do 13 proc. i osiągnie wartość 42 miliardów USD. Natomiast w roku 2035 osiągnie wartość 77 miliardów USD i 25 proc. udziału w całym rynku samochodowym.

Programiści zajmujący się tworzeniem algorytmów wykorzystywanych w autonomicznych samochodach powinni przygotować się na to, że ich praca może niedługo stać się przedmiotem gorącej debaty etycznej. Rosnąca popularność autonomicznych pojazdów zaprząta już głowy prawników i ustawodawców. A to dlatego, że komplikują się kwestie dobra i zła, związane z bezpieczeństwem na drodze.

Samochody autonomiczne cieszą się coraz lepszą prasą, a zainteresowanie nimi rośnie. Branża z uwagą przygląda się osiągnięciom Tesli i koncernu Google. Ten ostatni regularnie udostępnia raporty, z których wynika, że jego autonomiczne auta przebywają coraz większą liczbę kilometrów bez usterki i bez stworzenia sytuacji niebezpiecznych dla ruchu. Wyczuwalny jest zwiększający się optymizm całej branży motoryzacyjnej, jeśli chodzi o przyszłość tego typu aut. Ich masową produkcję uruchamiają lub uruchomią wkrótce: Mercedes, Ford, Citroen, Volvo.

Prawie każdy liczący się producent potrafi więc dzisiaj zbudować autonomiczny pojazd, przetestować go i przygotować do ruchu. Ale to tylko początek. Jeszcze jakiś czas popyt na auta i przychody koncernów z tytułu ich sprzedaży będą ograniczone ze względu na skomplikowane kwestie prawne i… etyczne.

Czas na przykład. Na drodze widzimy samochód prowadzony przez mężczyznę. Obok niego siedzi żona, z tyłu dwójka dzieci. Nagle przed pojazd wybiega dziecko, goniące za piłką. Odległość między dzieckiem i samochodem jest minimalna. Co robi kierowca odruchowo? Albo gwałtownie hamuje, albo gwałtownie skręca… i ląduje na drzewie, ścianie, w rowie, a w najmniej optymistycznym scenariuszu wjeżdża w innych pieszych. A co się dzieje, gdy w takiej samej sytuacji znajduje się pojazd autonomiczny? Wyobraźmy sobie, że jego kierowca zadowolony z tego, że nie musi się niczym przejmować, uciął sobie minutową drzemkę. Samochód musi więc sam wybierać, co robić, kiedy na jezdnię wyskakuje dziecko. Co robi auto? Nie wiemy. Zależy od tego, jak zostało zaprogramowane.

W skrócie, można teoretycznie wybrać trzy drogi w – nazwijmy to – etycznym programowaniu algorytmów, które mogą decydować w dużym stopniu o zachowaniu samochodu.

Pierwsza droga zakłada, że w sytuacji wypadku i zagrożenia życia, liczy się solidarnie dobro wszystkich uczestników wypadku (czyli kierowca, pasażerowie i dziecko na drodze).

W drugim podejściu najważniejsze jest życie pieszych i uczestników ruchu.

W trzecim ujęciu priorytetem jest ochrona życia kierowcy i pasażerów.

Wszystko więc zależy, jaki algorytm będzie w tym przypadku decydujący i który z nich wybierze dana firma.

W 2017 roku przedstawiciel koncernu Mercedes stwierdził, że w kwestii bezpieczeństwa jego firma stawia na wariant, w którym w pierwszej kolejności zapewnione jest bezpieczeństwo pasażerów pojazdu autonomicznego. No tak, czy jednak takie „programowanie” samochodu byłoby legalne w świetle prawa? Raczej nie. Trudno więc te deklaracje traktować do końca poważnie. Nie zmienia to jednak faktu, że kwestia odpowiedzialności za algorytmy zastosowane w pojazdach jest istotna. I ktoś tą odpowiedzialność będzie musiał ponieść.

Ciekawe jednocześnie może być sięgnięcie po opinie potencjalnych nabywców tego typu aut. Badania dotyczące kwestii wypadków i bezpieczeństwa przeprowadzono w kilku krajach. Prestiżowy magazyn Science powołuje się na te, w których wzięło udział nieco ponad 1900 osób. Okazało się, że w odpowiedzi na pytanie, czyje życie jest najważniejsze w sytuacji wypadku – siedzących w samochodzie, czy przechodnia, większość badanych wskazywała tego drugiego. Ale już na pytanie, czy w związku z tym, po pierwsze: badani chcieliby, aby ten pogląd został prawnie usankcjonowany i po drugie: czy gdyby tak się stało, to zdecydowaliby się na zakup pojazdu autonomicznego, odpowiedzi były negatywne w obu przypadkach!

Jeśli te przykłady traktować jako symptomatyczne dla dzisiejszego zamieszania w kwestiach etycznych, to przedstawiciele koncernów nie mogą być do końca zadowoleni.

Dopóki więc potencjalny nabywca nie będzie miał całkowitej pewności, co go czeka w sytuacji, w której samochód autonomiczny spowoduje wypadek, a on będzie siedział za jego kierownicą (teoretycznie całkowicie bezpiecznego), dopóty trudno będzie mówić o tym, że popyt na te produkty ruszy z miejsca. Ludzie nie będą ufali technice, jeśli nie poczują się chronieni przez prawo. Ale czy prawo będzie w stanie przewidzieć wszystkie możliwe warianty i sytuacje?

Trudno jednocześnie nie odnieść się do kwestii, na ile sama nowoczesna technologia może zwiększać poczucie naszego bezpieczeństwa. Możemy optymistycznie patrzeć w przyszłość i wyobrazić sobie moment, w którym na drogach poruszają się prawie wyłącznie pojazdy autonomiczne. Ich wewnętrzne systemy elektroniczne na drodze na bieżąco będą się ze sobą komunikowały i generowały dzięki temu odpowiednie zachowania pojazdu, również w stosunku do innych uczestników ruchu. O bezpieczeństwo jazdy będą dbać zamontowane w samochodzie czujniki ruchu i radary, dzięki którym prędkość pojazdu będzie dostosowana do otoczenia oraz innych samochodów.

Producenci pojazdów autonomicznych już dzisiaj chętnie powołują się na badania, z których wynika, że pojazdy autonomiczne znacznie zredukują liczbę wypadków. Przykładowo, według analityków firmy konsultingowej KPMG w samej tylko Wielkiej Brytanii dzięki samochodom autonomicznym do 2030 na drogach zginie o ok. 2,5 tys. osób mniej. Niestety, ciągle mówimy o sytuacji laboratoryjnej, teoretycznej. Bo wiemy, że przez jeszcze długi czas na drogach będą dominować kierowcy w zwykłych pojazdach pozbawionych elektronicznego pilota.

Podsumowując, osobiście wierzę w to, że technologia przyniesie nam wszystkim więcej korzyści. Jednak konieczność uregulowań prawnych i kwestie etyczne nie znikną nigdy. Na razie, na szeroką skalę takie uregulowania nie powstały. Biorąc pod uwagę, że nowe technologie lubią nas zaskakiwać szybkością z jaką się rozwijają i zmieniają rzeczywistość, nie jestem pewien, czy na dalsze odwlekanie pewnych decyzji możemy sobie pozwolić.

Blog: https://norbertbiedrzycki.pl

Powiązane artykuły:
Machine Learning. Komputery nie są już niemowlętami
Sztuczna Inteligencja jako fundament dla kluczowych technologii
Sztuczna Inteligencja dostępna i pomocna dla każdego z nas
Koniec życia jakie znamy, czyli witajcie w zdygitalizowanym świecie
Udostępnij
Leave a comment

Dodaj komentarz