Lider z wieńcem laurowym

Bartosz Martyka
Bartosz Martyka - Redaktor naczelny Brandsit
4 min

Nowy model przywództwa zdefiniował James C. Collins, wykładowca i konsultant zasad zarządzania, autor między innymi „Built to last” (w polskim wydaniu „Wizjonerskie organizacje”) oraz „Good to great” („Od dobrego do wielkiego”). Collins przyjrzał się prawie tysiącowi spółek i znalazł wśród nich zaledwie jedenaście, które przez ponad piętnaście lat rozwijały się ponad trzykrotnie szybciej od średniej w swojej branży. Zauważył też, że szefów tych przedsiębiorstw łączą wspólne cechy. Ten model zarządzania określił mianem przywództwa piątego poziomu.

Umiejętność obserwacji, obiektywizm, determinacja, dyscyplina i pokora to kluczowe cechy, jakie powinien posiadać doskonały szef. Nadrzędna jednak jest pokora.

„Pokora” – jakże dziś niepopularne słowo, zepchnięte na margines konferencji biznesowych, debat i publicystyki. Czasami mam wrażenie, że stało się wręcz pejoratywne, kojarzone z zaściankowością i bardziej średniowiecznym stylem życia niż naszym, nowoczesnym i ociekającym „doskonałością”. Wiele osób utożsamia pokorę ze szczególną postawę wobec Boga, otaczających ich ludzi i siebie samego. Pokora to jednak postawa bardziej uniwersalna, z której wynika umiejętność zdefiniowania własnych ograniczeń, braków, niedoskonałości. Ich zdefiniowanie pozwala wyjść poza obszar racjonalizacji błędów i obwiniania innych za własne niepowodzenia. Bycie pokornym przekłada się bezpośrednio na sposób postrzegania otoczenia, działań, podejmowanych decyzji – zarówno na płaszczyźnie prywatnej, jak i zawodowej. Ta zmiana determinuje umiejętność przyznawania się do własnych błędów i wyciągania wniosków. Następnie, pozwala rozwijać sprawność w obserwacji, słuchaniu, zrozumieniu i docenianiu innych.

Dzisiaj panuje moda na sukces, który trzeba wszystkim ogłosić i wyolbrzymić do rangi, która znacznie odbiega od jego rzeczywistej wartości. Liderzy zaczynają wchodzić w rolę celebrytów, starają się za wszelką cenę umacniać swoją pozycję w organizacji robiąc z siebie znawców wszystkiego. Sprawia to, że z czasem zaczynają ufać tylko własnej „wiedzy” i intuicji i każdą, nawet błachą decyzję, jaka zapada w firmie, muszą podjąć osobiście, przez co ograniczają działania własnych specjalistów, bo przecież „lider wie lepiej”. W efekcie firma nigdy nie będzie lepsza niż ich własne możliwości na każdym z gruntów, na których funkcjonuje. Wówczas koło się zamyka – skupieni na własnym sukcesie zaczynają gorzej zarządzać firmą, zapominając, że to właśnie jej sukcesy są ich rzeczywistym osiągnięciem. Pokora pozwala na obiektywne spojrzenie na siebie i na firmę. Pozwala także docenić zdolności pracowników, to, że oni wiedzą lepiej, bo są specjalistami w danej dziedzinie.

Jedenaście firm, które dostrzegł Collins spośród tysiąca to właśnie te, w których liderzy byli pokorni, w których pracownicy mogli się rozwijać i osiągać własne sukcesy w dziedzinach, na których się znają, bo nikt nie przypisywał sobie ich zasług i nie torpedował działań własnym brakiem wiedzy w danej dziedzinie. A docelowo i tak składało się to na sukces osób zarządzających tymi firmami, bo przecież dziś o nich mówię, podając ich za pewien wzór. Collins też o nich mówił i jeszcze wiele razy zostaną wspomnieni tylko dlatego, że znali się na tym, co robili – na zarządzaniu. Czasami delikatnie uśmiecham się przeglądając profile firm, których szefowie wchodzą w rolę aktorów, reklamując własne produkty, zakładają blogi, w których za wszelką cenę pragną z siebie zrobić mentora. By stać się autorytetem, mentorem, liderem nie wystarczy tego ogłosić wszem i wobec. Tak określić może człowieka wyłącznie otoczenie bazujące na obserwacji działań. W przypadku szefów organizacji liczy się właśnie działanie i wynikające z niego efekty. Właściciel nie musi znać się na wszystkim, musi potrafić otaczać się specjalistami.

- Advertisement -
Udostępnij
Leave a comment

Dodaj komentarz

- REKLAMA -