Branża IT jest rajem? Wysokiej klasy specjaliści na pewno nie mają powodów do obaw. Jednak masowe zwolnienia w USA czy Wielkiej Brytanii sprawiają, że i w polskich biurach pojawia się niepokojący szmer. Pierwsze dane wskazują na to, że ogromnej redukcji zatrudnienia nie będzie, ale rekrutacje nieco wyhamowały. Co ważne, firmy IT szukają wśród kandydatów czegoś więcej niż tylko umiejętności kodowania. Programista „na trudne czasy” powinien bowiem charakteryzować się również kompetencjami „miękkimi”.
Część pracowników z polskiej branży IT wchodzi w nowy rok z uśmiechem na ustach. Dostanie podwyżkę. Kolejną. Pozycja najwyższej klasy specjalistów IT jest niezagrożona. Co do zasady prowadzone przez nich zespoły również nie muszą się obawiać zawirowań finansowych i zwolnień. Jednak na wielu światowych rynkach sytuacja jest dużo gorsza. Szczególnie w krajach takich jak USA, Wielka Brytania czy Kanada w ostatnich miesiącach dochodziło do masowych zwolnień, które ogłaszali przede wszystkim giganci technologiczni jak Twitter, Meta, Salesforce, Snap, Lyft, Strpe. Powstała nawet oddolna inicjatywa w postaci portalu Layoffs.fyi, który zlicza osoby, które pozostały bez pracy w sektorze IT. Co z niego wiemy? Ponad tysiąc firm zwolniło w 2022 roku ok. 150 tys. osób na całym świecie. Mimo że nowy rok dopiero się zaczął, pracę straciło już ponad 150 tys. osób, a są to dane od zaledwie 150 pracodawców. Choćby Amazon ogłosił zwolnienia, które obejmą ok. 18 tys. pracowników.
Pracownicy gigantów płacą za czas koniunktury
Na problem masowych zwolnień warto też popatrzeć z innej perspektywy. Ukazują ją choćby dane Mety, bo po ostatnich redukcjach, liczba osób pracujących będzie tam nadal prawie o dwie trzecie wyższa niż w momencie wybuchu pandemii. Dodatkowo firmy technologiczne rozstają się też z pracownikami innych działów jak np. Amazon, który nie przedłużył umów magazynierom po szczycie sezonu świątecznego.
Co więcej, według jesiennego raportu Polskiego Instytutu Ekonomicznego co piąta polska firma z sektora IT musiała odmówić realizacji projektu ze względu na małe zatrudnienie. Aż 60 proc. przekracza terminy, a w połowie z nich pracownicy muszą pracować po godzinach. Co najważniejsze, w Polsce występuje też luka jakościowa, którą zbadano na podstawie ankiet przeprowadzanych w 100 polskich firmach IT. Wniosek? Ok. 42 proc. wakatów bierze się z niewystarczających kompetencji kandydatów, a aż 85 proc. pracodawców zgłasza braki kadrowe.
W Polsce nerwowa stabilizacja
Według styczniowego Barometru Zawodów, czyli prognozie zapotrzebowania na pracowników tworzonej przez Urzędy Pracy na bazie modelu skandynawskiego, problem bezrobocia w sektorze IT niemal nie występuje. W grupie administratorów baz danych i programistów oficjalnie zarejestrowanych w Urzędzie Pracy jest ok. 600 osób. Analitycy i testerzy to grupa obejmująca ok. 1800 osób bez pracy. Natomiast zatrudnienia nie ma zaledwie ok. 100 administratorów stron internetowych.
Uspokajać może też wspomniany już raport Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Według niego Polska nadal boryka się z deficytem pracowników w sektorze IT. Braki są spore i sięgają nawet 150 tys. specjalistów. Tylu zdaniem analityków brakuje w Polsce programistów, ale też innych ekspertów z branży IT, aby udział wszystkich pracowników w Polsce był taki sam jaki jest udział specjalistów IT w liczbie pracujących w tym sektorze w całej Unii Europejskiej. Jak podkreślają autorzy badania, jest to tzw. luka aspiracyjna.
PIE rozpatrzył ten problem jeszcze z innej perspektywy – potencjału polskiej gospodarki. Wzięto pod uwagę m.in. wartość PKB, wielkość i potencjał eksportu usług IT oraz cyfryzację polskich przedsiębiorstw. Według tych czynników w Polsce brakuje ok. 25 tys. pracowników.