Kto zyska, a kto straci na rewolucji cyfrowej?

Bartosz Martyka
10 min

Jesteśmy świadkami zmian powodowanych przez coraz szersze zastosowanie technologii w naszym życiu. Wprowadzenie sztucznej inteligencji i samouczących się maszyn zmienia sposób, w jaki podejmowane są decyzje oraz prowadzona jest komunikacja. Proces jest nieodwracalny i będzie postępował. W nieodległej przyszłości chatboty zastąpią żywych ludzi, a Blockchain i kryptowaluty diametralnie zmienią funkcjonowanie świata finansów. Rewolucja przemysłowa 4.0 wymusi wprowadzenie daleko idącej automatyzacji w produkcji i łańcuchu dostaw, surowców, komponentów, a nawet i gotowych produktów. Usługi – początkowo tylko te powtarzalne – staną się domeną maszyn lub oprogramowania. Automaty i samodzielne funkcjonujące maszyny będą mogły zastępować ludzi. Czeka nas zmiana naszych przyzwyczajeń, tego jak i dla kogo będziemy pracować i jak będziemy wynagradzani.

Zgodnie z raportem McKinsey Global Institute w wyniku cyfrowej rewolucji do 2030 roku ponad 75 do 375 mln ludzi straci pracę. ale podczas gdy wiele zawodów bezpowrotnie zniknie z mapy zatrudnienia, pojawi się wiele nowych profesji. Jakie umiejętności będą kluczowe w przyszłości? Jakie grupy ludzi zyskają, a jakie stracą na rewolucji technologicznej?

Na początku będziemy tracić

W nowej, cyfrowej gospodarce coraz większa liczba ludzi będzie tracić. Automaty, będą zdolne do wykonywania identycznej pracy i będą to robić szybciej, taniej i bez błędów. Jednak bez wątpienia spore grupy pracowników staną się beneficjentami tego procesu, a całe rzesze specjalistów będą mogły doskonalić swoje profesjonalne umiejętności. Staną się oni bardziej cenieni na rynku pracy, a tym samym lepiej wynagradzani. Kim będą ci ludzie? Jakie unikalne umiejętności będą posiadać lub co sprawi, że będą tak cenni dla cyfrowej gospodarki? Jak wynika z obserwacji rynku i analiz McKinsey, tych najbardziej poszukiwanych pracowników będzie można podzielić na 3 grupy:

  1. Pracownicy wysoko wykwalifikowani

Postęp takich technologii jak: rozpoznawanie głosu i obrazów, zbieranie i przechowywanie danych z czujników IoT (Internet of Things), wsparcie lub podejmowanie decyzji w oparciu o ogromnie ilości danych, spowodował, że zawody wymagające od pracownika zaledwie podstawowych umiejętności, zostaną zautomatyzowane. Natomiast w cenie będą umiejętności niezbędne do podjęcia współpracy z maszynami: abstrakcyjne myślenie, umiejętność analizy wielkich ilości danych i wyciąganie wniosków w oparciu o nie. Podstawowym pytaniem, jakie kandydat na dane stanowisko usłyszy w trakcie rekrutacji, będzie brzmiało: „czy jesteś dobry we współpracy z inteligentnymi maszynami?”

REKLAMA

Wysokich kwalifikacji często nie zdobywa się dzisiaj na studiach wyższych. Nabywa się jej wraz z doświadczeniem, ciągle poszerzając swoją wiedzę. A ta zdobywana współcześnie, dezaktualizuje się w ciągu 3-5 lat. Dotyczy to w szczególności tak szybko rozwijającej się dziedziny jaką jest sztuczna inteligencja.

Komunikacja, wymiana danych człowiek-maszyna odbywa się teraz poprzez interfejsy stworzone 50 lat temu (klawiatura, ekran) czy 30 lat temu (myszka, track-ball). Wirtualna rzeczywistość, rozszerzona rzeczywistość, sterowanie i komunikowanie głosem – to już są fakty obecne w naszym dzisiejszym życiu. Co dalej? Czy czeka nas bezpośrednie połączenie neurologiczne między mózgiem człowieka, a maszyną? Czy powstaną banki danych w mózgu, rozszerzające pojemność i szybkość naszej pamięci? Czy nadchodzi era ludzi cyborgów, którzy zmienią się w idealnych, wysoko wykwalifikowanych pracowników? Czy przyszłość należy do symbiotycznych tworów, będących połączeniem ludzi i maszyn? Ludzi, którzy wniosą do tego symbiotycznego współistnienia: intuicję, emocje i nieprzewidywalność oraz maszyn, które zagwarantują dużą szybkość wyszukiwania danych i połączeń między nimi, a także tworzenie błyskawicznych analiz? Na jednoznaczne odpowiedzi poczekajmy 10 -15 lat. Zaledwie tyle.

  1. Współczesne gwiazdy

Szybkie przesyłanie danych przez sieci i narzędzia współpracy, takie jak e-mail i wideokonferencje, zniwelowały podziały na regiony geograficzne czy strefy czasowe. Praca z danymi, analizami, wiedzą możliwa jest dla każdego w danej organizacji 24/7. Każda firma poszukująca programisty, projektanta, specjalisty od komunikacji ma dzisiaj dostęp do międzynarodowego rynku pracy. Jestem całkowicie przekonany, że ten proces będzie coraz łatwiejszy. Przykładowo, zatrudnianie programisty w pełnym wymiarze czasu, wynajmowanie dla niego biura i inwestowanie w sprzęt staje się coraz mniej opłacalne ekonomicznie.

Zamiast tego można przecież znaleźć, wynająć i opłacić dowolnego, nawet najlepszego programistę funkcjonującego na globalnym rynku IT. Należy tylko stworzyć ogólny kosztorys projektu i uzależnić wysokość wynagrodzenia wynajętego fachowca od końcowych efektów i czasu wykonania zadania.  Szybko i prosto możemy wyliczyć, czy proponowane przez programistę stawki wpłyną negatywnie czy pozytywnie na opłacalność całości przedsięwzięcia.

Postępując w taki sposób, osiągniemy szybszy zwrot z inwestycji, a rzeczony programista obsłuży w ciągu roku większą liczbę klientów. Fakt, że wynajęty specjalista pracuje zdalnie coraz częściej przestaje mieć znacznie. Postępy w technikach zarządzania zadaniami dzielonymi między pracownikami umożliwiają sprawną komunikację, podział obowiązków i przynoszą pożądane efekty. Będziemy coraz częściej spotykać sytuacje, w których lepiej sprawdzi się wynajęta, wyspecjalizowana w danej dziedzinie „super gwiazda”, niż rzesza pracowników. Czyli, redukujemy koszty, zwiększamy efektywność i łatwiej zarządzamy procesem kreatywnym, bo wydaje mi się, że w przyszłości jedną z przewag ludzi nad maszynami będzie właśnie kreatywność. Nie do końca jest jasne w jaki sposób poradzimy sobie ze skutkami społecznymi takiego procesu.

  1. Właściciele o dużej sile rażenia

To ci, którzy mają kapitał do inwestowania w nowe technologie. Przy czym chodzi tu oczywiście o technologie, które będą miały udział w rewolucji cyfrowej, czyli: sztuczną inteligencję (uczenie się maszyn, cognitive computing, deep learning), blockchain (i kryptowaluty), ekonomię dzieloną, autonomiczne maszyny, rewolucję przemysłowa 4.0. Dostęp do kapitału daje ogromne korzyści. Podstawowe teorie ekonomii mówią, że kiedy środki rozbite są na inwestycje kapitałowe i siłę wytwórczą (w naszym wypadku siła robocza zamieniana jest na automatyzację, stąd pojęcie siły wytwórczej) to są one odzyskiwane w formie zysku, w przybliżeniu, proporcjonalnym do wkładu. Ponieważ technologia cyfrowa w wielu sektorach zmniejsza zapotrzebowanie na siłę roboczą, finalny zysk związany z posiadaniem inteligentnych maszyn (tańszych od ludzi) rośnie. W dzisiejszej gospodarce venture capital może finansować firmy takie, jak chociażby Instagram, który został wyceniony i sprzedany za miliardy dolarów w momencie, gdy zatrudniał 13 pracowników i działał w oparciu o minimalną bazę kosztową. Czy kiedykolwiek wcześniej, w gospodarce światowej mogłaby zostać stworzona tak duża wartość finansowa przy tak małej pracochłonności siły roboczej? Dlatego ci, którzy będą mieli dostęp do kapitału i będą go reinwestować w nowe technologie będą osiągać największe korzyści z rewolucji cyfrowej.

Przy czym na właścicieli wielkiego kapitału czekają tu nowe wyzwania. Na globalnym rynku pojawiła się bowiem poważna wartość, a jest nią elastyczna, nieformalna i nisko kosztowa struktura, jaką jest start-up. Mała firma bez sztywnych procedur dotyczących zarządzania potrafi dzisiaj konkurować z największymi graczami na rynku, tworząc innowacyjne produkty i usługi. Tworzy się proces symbiozy – startupowcy wnoszą świeżość spojrzenia i kreatywność, korporacje wnoszą kapitał i warunki do rozwoju. Dynamiczna myśl, wspomagana dużymi pieniędzmi, może się doskonale rozwijać jak nigdy dotąd w historii biznesu. Uważam, że powodzenie tego procesu w przyszłości zależne będzie od kilku czynników. Menedżerowie korporacji w decyzjach dotyczących nowych inwestycji będą musieli wykazywać się odwagą i przenikliwością Być może jednym z kluczowych zawodów przyszłości stanie się analityk rynkowy, który będzie potrafił ocenić, który start-up przyniesie zyski, a który skazany jest na porażkę. Z drugiej strony właściciele małych innowacyjnych firm będą zmagali się z dylematami w rodzaju „komu się sprzedać”, „czy zostanę pożarty przez wielki kapitał, czy zachowam sporą przestrzeń do podejmowania niezależnych decyzji”?

Współczesne fuzje mają już inny charakter – bo oznaczają spotkanie kapitału z wartością intelektualną i niejednokrotnie nie do końca wyklarowaną wizją. Wymaga to zmiany postaw, otwartości, konieczności edukacji wszystkich uczestników tego procesu. Jestem jednak przekonany, że opisane wyżej zjawiska i postawy będą motorem napędowym globalnej gospodarki w ciągu najbliższych lat.

Czy chcesz zjeść kawałek tego tortu?

Wierzę, że bezprecedensowy wzrost gospodarczy, trwający w skali globalnej już 60 lat, oraz ogromny rozwój technologii cyfrowych będą wpływać na to, jak żyjemy, uczymy się, mieszkamy, komunikujemy i wreszcie pracujemy. W mojej ocenie, w nowej, cyfrowej gospodarce trzy wymienione wyżej grupy ludzi będą miały szczególną przewagę nad innymi: ci, którzy potrafią pracować twórczo z inteligentnymi maszynami, ci, którzy najlepiej sprawdzają się w tym, co robią (są gwiazdami w swoim zawodzie) oraz ci, którzy mają dostęp do kapitału.

Jeśli, drogi czytelniku, jesteś w stanie odnaleźć się, znaleźć sobie miejsce lub dołączyć do jakiejkolwiek z tych grup, to bardzo dobrze. Jeśli nie możesz, to być może nadal dobrze, ale będziesz się musiał o wiele bardziej postarać o to, by utrzymać swoją dotychczasową pozycję zawodową. A twoja pozycja zawodowa może być bardziej niepewna.